Thomas Jefferson, Benjamin Franklin i inni założyciele naszego kraju byli przedstawicielami oświecenia – XVIII-wiecznego nurtu intelektualnego będącego wyrazem wiary, że życie ludzkie można zrozumieć dzięki zbadaniu natury. Oświeceniowym mottem było: „miej odwagę być mądrym”. Do najodważniejszych ludzi kierujących się tą dewizą należeli XIX-wieczni mężczyźni i kobiety, którzy zaprzeczyli mądrości ludowej i wyjaśnili, jak dochodzi do zakażenia. Ich przełomowe odkrycia poskutkowały wprowadzeniem zasad higieny publicznej i obowiązkowych szczepień – dwóch zmian, które w znacznej mierze przyczyniły się do wydłużenia ludzkiego życia w XX wieku.
Niestety oświecenie może zostać zaprzepaszczone. Stawienie czoła temu, że wszyscy możemy się zarazić, a co za tym idzie, wszyscy powinniśmy zostać sprawdzeni, wymaga odwagi. Donaldowi Trumpowi brakowało odwagi, a zbyt wielu z nas poszło za jego przykładem. Wiedza o świecie (na przykład o liczbie, lokalizacji i tożsamości zakażonych osób) może nam pomóc w radzeniu sobie z jego bezwzględnością (na przykład wykładniczym przyrostem zakażeń). Jeżeli nie przyjmiemy do wiadomości tego, że jesteśmy częścią natury, nie będziemy umieli rządzić ani żyć. Osoby nieprzetestowane częściej umierają i istnieje większe prawdopodobieństwo, że roznoszą chorobę, na którą umierają inni. Pozbawieni podstawowych danych o swoich wyborcach gubernatorzy i burmistrzowie podejmowali decyzje zbyt późno.
Po akceptacji ignorancji i śmierci kolejnym krokiem polityków są pogróżki oraz wskazywanie winnych. Dziennikarzy, którzy zadają trafne pytania, oraz lokalnych liderów, którzy próbują ratować życie ludzkie, trzeba usunąć poza nawias, gdyż obnażają tchórzostwo autorytarnych przywódców. Politycy, którzy powodują swoimi czynami masowe zgony, jak Donald Trump, przedstawiają ten rezultat jako nieunikniony i niezawiniony przez siebie – jako dzieło wrogów – a następnie dokonują przyporządkowania ofiar w korzystny dla siebie sposób. Śmierć oraz strach przed nią stają się zasobami politycznymi. Zamiast zapewnić wszystkim opiekę zdrowotną, tyran będzie patrzeć, jak ludzie umierają, i spróbuje utrzymać się u władzy, manipulując gwałtownymi emocjami ocalałych. W Ameryce tymi, którzy umierali jako pierwsi i najszybciej, byli Afroamerykanie, a oni z reguły nie głosowali na Trumpa.
Tyran widzi w chorobie szansę, przedstawiając siebie jako prawowitego sędziego życia i śmierci. Donald Trump wyraźnie powiedział, że zakupiony za pieniądze podatników sprzęt zostanie rozdzielony między poszczególnych gubernatorów według klucza lojalności. Rząd federalny dokonał odwrotu w obliczu spowodowanej przez siebie masakry, każąc stanom walczyć między sobą o dostawy medyczne. Ta niepotrzebna konkurencja podbiła ceny sprzętu i wyposażenia ochronnego, co tylko pogorszyło sytuację. Tych gubernatorów, którzy próbowali ratować życie obywateli, nazwano nielojalnymi. Afroamerykanie nadal umierali w katastrofalnym tempie.
Departament Sprawiedliwości zażądał uprawnień do zatrzymywania dowolnego Amerykanina bez procesu, jednocześnie wycofując zarzuty wobec bliskiego prezydentowi człowieka, który już wcześniej przyznał się do winy. Donald Trump zwolnił pod przykrywką pandemii wszystkich inspektorów mających zwalczać nadużycia w rządzie federalnym, co postawiło rządy prawa pod znakiem zapytania i stworzyło zachętę do korupcji w samym centrum życia publicznego. W kwietniu 2020 roku pandemię wykorzystano do ograniczenia praw wyborczych w stanie Wisconsin. Przeprowadzenie wyborów, które można było przełożyć, wymuszono orzeczeniami stanowego i federalnego Sądu Najwyższego, przy czym większość miejskich lokali wyborczych pozostała zamknięta. To rzuca cień na wszelkie dalsze wybory. Donald Trump stwierdził, że gdyby wszyscy mieli możliwość oddania głosu, „w tym kraju nigdy więcej nie zostałby wybrany żaden republikanin”. Potępił też głosowanie korespondencyjne, chociaż sam głosuje w ten sposób. W kwietniu namawiał ponadto Amerykanów do obalenia siłą gubernatorów stanowych („wyzwolenia swoich stanów”). W maju policjant z Minneapolis zabił Afroamerykanina George’a Floyda, który był zakażony koronawirusem i stracił pracę w czasie epidemii. Czerpiąc z najgorszych tradycji tyranów, prezydent Trump zagroził interwencją wojskową w celu stłumienia protestów wywołanych tym zdarzeniem.
Nasza porażka w obliczu kryzysu zdrowia publicznego jest oznaką tego, jak bardzo podupadła nasza demokracja. Ponieważ za rządów Trumpa marsz ku autorytaryzmowi przyspieszył, narażamy nie tylko nasze wolności, lecz także nasze życie. Demokracje, gdzie prawa się przestrzega, a prasa działa dobrze, reagują na pandemie lepiej od reżimów autorytarnych. Połączenie wolności słowa ze swobodą głosowania pozwala obywatelom informować innych o tym, co robią rządzący, a także usuwać z urzędu tych, którzy kłamią w sprawach życia i śmierci. Kiedy demokracja jest ograniczona, obywatele umierają. Jednym z ograniczeń naszej demokracji jest ogromna i nieuregulowana obecność pieniędzy w polityce, co sprawia, że w chwilach kryzysu fundusze private equity oraz towarzystwa ubezpieczeniowe mają więcej do powiedzenia w sprawach życia i śmierci od pacjentów czy lekarzy.
Autorytarni przywódcy na całym świecie kłamali na temat niebezpieczeństwa związanego z chorobą, twierdzili, że ich kraje są na nią odporne, karali dziennikarzy, którzy mówili prawdę, a następnie wykorzystywali wywołane przez siebie kryzysy do umocnienia swojej władzy.
Timothy Snyder, Amerykańska choroba. Szpitalne zapiski o wolności, Tłumaczenie: Bartłomiej Pietrzyk, Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2021, s. 103-107.
Książka do kupienia na stronie: https://bit.ly/AmerykanskaChoroba
Materiał płatny Wydawnictwa Znak Horyzont.