Ogłoszone w sobotę 12 czerwca tegoroczne nagrody Pulitzera odzwierciedlają burzliwy charakter 2020 r., zdominowanego przez pandemię, ale też gwałtowne przyspieszenie przemian społecznych związanych m.in. z ruchami Black Lives Matter i #MeToo. O tym, jak dramatyczny i zarazem przełomowy był to rok, przypomina wyróżnienie specjalne dla Darnelli Frazier, autorki nagranego telefonem komórkowym filmu, na którym widać zabójstwo George’a Floyda i słychać wielokrotnie powtórzone przez umierającego mężczyznę słowa „I can’t breathe” (Nie mogę oddychać).
Właśnie to nagranie stało się bezpośrednią przyczyną zamieszek, które wybuchły 27 maja w Minneapolis, ale w ciągu paru dni ogarnęły, jak pamiętamy, cały kraj, a w jakimś sensie cały świat. W uzasadnieniu jurorzy podkreślają szczególną rolę obywateli wspierających dziennikarzy w walce o prawdę i sprawiedliwość.
Czytaj też: Wyrok ws. zabójstwa George′a Floyda. Derek Chauvin winny
Dramat rdzennej ludności
Długa lista nagród w kategorii dziennikarstwo obrazuje największe zeszłoroczne dramaty, czyli oczywiście mroczne żniwo pandemii, do którego przyczyniła się nieadekwatna i niespójna reakcja rządu federalnego, a także potężny problem, jakim są narastające nierówności społeczne wynikające ze splotu czynników rasowych i klasowych.
Coraz częściej podnoszonym tematem jest sytuacja ludności rdzennej, czyli przedstawicieli pierwszych narodów, o których dawniej mówiło się, wrzucając wszystkich do jednego worka, mylnie „Indianie”.