„Zasługuję na to, żeby mieć własne życie” – powiedziała Britney Spears przed sądem w Los Angeles, gdzie po raz pierwszy w historii zeznawała w sprawie nałożonego na nią kilkanaście lat temu ubezwłasnowolnienia. Jej poruszające słowa, a także prawda o tym, jak wyglądała jej codzienność, gdy wszystkie decyzje podejmował za nią wyznaczony na opiekuna ojciec, może zmienić życie księżniczki popu, ale też system prawny w Stanach Zjednoczonych.
Britney Spears. Kiedy to się zaczęło?
W 2007 r. Britney Spears przeżyła bardzo publiczne załamanie nerwowe. Właśnie urodziła drugiego syna (osoby obserwujące ją wówczas sugerowały, że cierpi na depresję poporodową), rozwodziła się, była na każdym kroku śledzona przez paparazzich. Jeśli ktokolwiek interesował się wtedy plotkami, doskonale pamięta zdjęcia wściekłej piosenkarki goniącej za fotografami z parasolem, wieczór, kiedy pojechała do salonu fryzjerskiego, żeby ogolić się na łyso, czy pełne napięcia relacje z awantury domowej z byłym mężem. Cały ten ciąg zdarzeń, napędzany przez żywiącą się skandalem machinę medialną, doprowadził w 2008 r. do ubezwłasnowolnienia Spears. Artystka straciła możliwość podejmowania decyzji finansowych, sterowania własną karierą, zdrowiem, całkowicie przechodząc pod kuratelę ojca.
O ile w 2008 r. mogłoby się co niektórym wydawać, że takie wyjście jest najlepsze dla rozchwianej psychicznie piosenkarki, o tyle z czasem pojawiało się coraz więcej pytań: czy taki poziom nadzoru jest konieczny?