O tym, że kultura jest zazwyczaj ostatnia w łańcuchu codziennych potrzeb, wiadomo nie od dziś. Dwa lata pandemii skazały cały sektor na niełatwą orkę: przymusowe zamknięcie, niepewność, ograniczenia w liczbie widzów, epidemiologiczne obostrzenia, cięcia budżetu. W 2022 r. w sukurs przychodzi jeszcze inflacja – ceny rosną z dnia na dzień, kiedy więc produkty codziennego użytku drożeją, kto będzie przejmował się biletami do teatru, kina czy na koncert? Raport opublikowany pod koniec listopada przez ARC Rynek i Opinia zdaje się nie pozostawiać złudzeń: skoro raptem 14 proc. badanych otrzymało podwyżkę w drugiej połowie 2021 r., odbije się to na sektorze kultury. Prawie 60 proc. badanych deklaruje, że kino, teatr i koncerty to te wydatki, na których zamierzają oszczędzać. Czy czekają nas puste sale?
Dekoracje i kostiumy też kosztują
W ubiegłym tygodniu na wysokie ceny biletów (140 zł za „Matkę Joannę od aniołów”) w Teatrze Narodowym na łamach „Gazety Wyborczej” zwrócił uwagę Arkadiusz Gruszczyński. Jednych cena oburzyła, dla wielu nie była niczym nadzwyczajnym, zwłaszcza jeśli spojrzeć na spektakle w innych miejscach w stolicy i w Polsce. Wszystko zależy od tego, czy teatr ma organizatora w postaci miasta, ministerstwa czy marszałka województwa.