Kultura

#MeToo rozszerzone. Czego nas uczy proces Depp vs. Heard

Johnny Depp i Amber Heard w 2014 r. Johnny Depp i Amber Heard w 2014 r. Steve Matthews / NPG / Forum / Forum
Piorąca brudy para dwojga dorosłych osób o pełnych gwałtowności manierach ewidentnie ma za sobą coś, co można nazwać „przemocowym związkiem”.

W 2016 r. aktorka Amber Heard złożyła wniosek o tymczasowy zakaz zbliżania się dla jej ówczesnego męża aktora Johnny’ego Deppa. W 2018, już po rozwodzie, Heard napisała dla „Washington Post” krótki, ale wiele mówiący felieton o życiu ofiary przemocy domowej:

„Dwa lata temu stałam się uosobieniem ofiary przemocy domowej i poczułam całą moc kulturowej wściekłości nakierowanej na kobiety, które otwierają się, by zabrać głos. Przyjaciele i doradcy mówili mi, że nigdy więcej nie będę pracować jako aktorka, że trafię na czarną listę. (…) Miałam rzadki »przywilej« oglądania z bliska, jak instytucje chronią mężczyzn oskarżonych o przemoc. Wyobraźcie sobie potężnego mężczyznę jako statek, powiedzmy, Titanica. To potężne przedsiębiorstwo. Kiedy uderza w górę lodową, mnóstwo ludzi na pokładzie robi absolutnie wszystko, żeby zatkać dziury w kadłubie. Nie dlatego, że całym sercem wierzą w ten statek. Nawet nie dlatego, że leży im on na sercu. Po prostu ich własny los zależy od losu, jaki spotka statek, na który wsiedli”.

#MeToo. Lepiej było dmuchać na zimne

Felieton nie wspomina nigdzie, że przemocowym „Titanikiem” był ktokolwiek konkretny, nie wskazuje z nazwiska Johnny’ego Deppa, ale w życiu 32-letniej wówczas aktorki, która poznała go na planie „Dzienników rumowych” w 2009 r., trudno było doszukać się innego możliwego szwarccharakteru. Ich dwuletnie małżeństwo (2015–17) skończyło się przecież burzliwie, no i był ten epizod z zakazem zbliżania się i rzucaniem telefonem.

W dobie #MeToo lepiej było dmuchać na zimne – albo po prostu zimna i niedostępna męskość reprezentowana przez urodzonego w 1963 r. aktora po prostu trochę się przejadła. Dość, że telefony przestały dzwonić. Kariera Deppa, który w 2018 r. zagrał w trzech długometrażowych filmach i kilku mniejszych pozycjach, m.in. w kolejnej odsłonie kultowej reklamy perfum Dior Sauvage, zaczęła zamierać. Warto zaznaczyć, że akurat Dior nie zrezygnował z tej współpracy – nawet po przegranym procesie o zniesławienie, który aktor wytoczył magazynowi „The Sun” w 2019 r. za nazwanie go „żonobijcą”.

Jak podaje „Guardian”, po procesie liczba wyszukiwań zapachu Sauvage w internecie wzrosła o 23 proc. Najnowsze reklamówki zapachu z udziałem Deppa pojawiły się na oficjalnym kanale Diora na YouTubie jesienią 2021 r. Tak czy inaczej, Depp postanowił podać Heard do sądu za oszczerczy jego zdaniem felieton, który miał „spłukać go do zera”.

Depp żąda 50 mln dol. Heard dwa razy więcej

Depp założył sprawę w 2019 r. w sądzie w Wirginii – to tu drukowany jest dziennik „Washington Post”, a w chwili składania pozwu nie obowiązywało prawodawstwo zakazujące uciszających procesów SLAPP (ang. strategic litigation against public participation – strategiczna litygacja blokująca udział obywateli). Większość stanów przyjęła regulacje ograniczające możliwość zakładania pozwów uciszających, jednak w Wirginii prawo to weszło w życie dopiero kilka miesięcy po złożeniu dokumentów, na co zwrócił uwagę w opinii sędzia Bruce D. White. Depp domaga się od byłej żony odszkodowania w wysokości 50 mln dol. Ona wystąpiła z kontrpozwem z żądaniem 100 mln – oba roszczenia będą rozpatrzone w ramach tego samego procesu.

Linia argumentacji Deppa opiera się na założeniu, że Heard działała „w złej wierze”, publikując swój artykuł, a jej oskarżenia przeciwko niemu zostały sfabrykowane. Prowadząca proces sędzia Penney S. Azcarate zasądziła, że istotnie, zawarte w felietonie stwierdzenia wystarczająco wskazywały na Deppa, żeby założenie pozwu o zniesławienie w ogóle było możliwe. Ale wykazanie, że Heard kłamała, może być bardzo trudne – a samo wykazanie, że Heard również zachowywała się przemocowo, nie wystarczy, by uznać, że jej twierdzenia były fałszywe.

To na pewno był przemocowy związek

Pierwsze trzy dni zeznań składanych przez Deppa i materiały przedstawione zarówno przez adwokatów aktora, jak i zespół obrońców Heard pokazują jak na razie bardzo ponury obraz. Nie jest jasne, czy Depp stracił kawałek palca wskutek ciosu stłuczoną butelką po wódce, jaki miała mu zadać Heard przy okazji zaciekłej kłótni, czy raczej Depp miał to sobie zrobić sam. Przedstawiane nagranie brutalnego trzaskania drzwiami i demolowania domu przez Deppa miało być, według powoda, nagrywane przez Heard z uśmiechem na ustach i rozbawieniem. Aktor zarzeka się, że nigdy nie podniósł na nią ręki, a nawet nigdy nie uderzył żadnej kobiety. Zespół prawników pracujących dla Heard pokazał ławnikom i sędziemu materiał w postaci SMS-ów wysyłanych przez aktora do przyjaciół, w których mówi, że chciałby byłą żonę „utopić, a potem spalić”, a następnie „przelecieć jej spalone zwłoki, żeby upewnić się, że jest martwa”.

I właśnie to jest stawką tego procesu. Piorąca brudy para dwojga dorosłych osób o pełnych gwałtowności manierach ewidentnie ma za sobą coś, co można nazwać „przemocowym związkiem”. W doświadczeniach Heard, które opisała dla „Washington Post”, widoczna jest wciąż domyślna asymetria sytuacji kobiety i mężczyzny w kontekście nagłaśniania sprawy czy szukania sprawiedliwości.

Fala #MeToo zmieniła nasze postrzeganie słów kobiet czy osób w obiektywnie gorszej pozycji społecznej i wyrobiła w nas zupełnie nową postawę, jeśli chodzi o dawanie im wiary. Jak pokazuje pozew Deppa, wciąż mocno trzyma się, po pierwsze, przekonanie, że przemoc w związku sprowadza się do napaści fizycznej, a po drugie, że zawsze po jednej stronie jest ofiara, a po drugiej oprawca, a role te nigdy nie ulegają zaburzeniu czy odwróceniu. Najbliższe tygodnie, oprócz tego, że z pewnością przyniosą nam niechcianą wiedzę o zdecydowanie zbyt wielu intymnych szczegółach pożycia gwiazd Hollywood, mają szansę przenieść nasze zrozumienie przemocowych dynamik na wyższy poziom dojrzałości. I właśnie dlatego warto z uwagą obserwować ten dziwny proces.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną