Z jednej strony nie powinno to dziwić. Przecież Madryt to jedna z europejskich, o ile nie światowych stolic sztuki, z jej największymi nazwiskami kojarzona przez całą epokę współczesności. Adresy takie jak Muzeum Prado czy Muzeum Królowej Zofii znane są doskonale nie tylko kolekcjonerom doznań artystycznych, ale też takim turystom, którzy ze sztuką obcują zaledwie epizodycznie. Z drugiej jednak strony Pablo Picasso to artysta w powszechnej opinii przypisany mimo wszystko do innych miast. Malagi, z której się wywodzi, czy Barcelony, która go inspirowała. Nawet Paryża, stanowiącego unikatowy artystyczny mikrokosmos. Madryt jednak z tym genialnym twórcą ma prawo się nie kojarzyć. I nawet jeśli to prawda, przyszły rok wiele w tej kwestii może zmienić.
Od stycznia rozpoczynają się bowiem obchody Roku Picassa, inicjatywy przygotowanej przez specjalnie powołaną w tym celu bilateralną komisję z udziałem rządów Francji i Hiszpanii. Z okazji 50. rocznicy śmierci artysty przygotowała ona niezwykle bogatą ofertę sympozjów, wystaw i wykładów, które swym zasięgiem oplotą praktycznie cały świat. W gronie gospodarzy znalazła się też hiszpańska stolica, przede wszystkim dlatego, że to tutaj najpewniej rozpoczęła się przygoda Picassa ze sztuką. Różne krążą wśród jego biografów historie na temat dzieciństwa, nastoletniości i pierwszych inspiracji artystycznych. Jeden z apokryfów początek kariery geniusza umieszcza w północnej A Coruñi, dokąd Picasso przeprowadził się z rodzicami w wieku 10 lat. Tam miał objawić się jego talent, a po pewnym czasie - odbyć się nawet jego pierwsza wystawa. Czy tak rzeczywiście było, do końca nie wiadomo. Ponad wszelką wątpliwość można z kolei powiązać artystyczną pasję Picassa właśnie ze stolicą.
Młody Pablo po raz pierwszy odwiedził ją w 1895 r., mając zaledwie 14 lat. Od razu skierował się ku gmachowi Prado, obcując tam ze sztuką wielkich hiszpańskich mistrzów, Goi i Velazqueza. To spotkanie naznaczyło całą jego późniejszą karierę, bo Picasso już zawsze wchodził ze swoimi poprzednikami w dialog. Jako artysta uniwersalny, nieznoszący dyktatu chronologii, czerpiący garściami z opowieści o przeszłości i wizji tego, co będzie, zbiorów Prado używał niczym duchowej wręcz inspiracji. Wtedy, będąc nastolatkiem, przechadzał się po budynku i po prostu chłonął jego rzeczywistość. Ciekawe, nawiasem mówiąc, jest pytanie o czym wówczas marzył. I czy przez myśl przeszło mu, że za nieco ponad cztery dekady, w 1936 r., zostanie dyrektorem tej instytucji?
Równie mocno postać Pabla Picassa związana jest z drugim fundamentalnie ważnym madryckim ośrodkiem kultury, Muzeum Królowej Zofii. Tutaj pokazywana jest bowiem w ramach stałej ekspozycji Guernica, a więc dzieło, które w twórczości Picassa jest prawdopodobnie artefaktem o najbardziej uniwersalistycznym przesłaniu. Do niego zawsze warto wracać, zwłaszcza w czasach społecznego niepokoju, gdy wojna po dekadach przerwy powróciła na kontynent europejski. Namalowany w Paryżu, obraz ten znalazł dom w Madrycie, tworząc w ten sposób ważną oś pomiędzy tymi miastami. Oś, warto dodać, po której współpraca w obszarze kultury do dziś przebiega znakomicie, czego Rok Picassa jest najlepszym dowodem.
Stolica Hiszpanii opowiada też jednak inną, mniej oficjalną, a bardziej „niegrzeczną” i przez to interesującą wersję historii życia geniusza. Dwa lata po swojej pierwszej wizycie w Prado Picasso mieszkał już w Madrycie jako student, młody adept sztuk pięknych. Co ciekawe, do pracy nad warsztatem nie było mu wcale spieszno. Miał prywatnego nauczyciela malarstwa, u którego meldował się nieregularnie. Nastoletni Pablo wolał uczyć się od najlepszych, więc z lekcji się urywał, całe dnie spędzając w Prado, patrząc na dzieła starych mistrzów. Mocno też interesowało go życie nocne, które eksplorował w ścisłym centrum stolicy. Zachowały się nawet listy, które otrzymywał w tym czasie od rodziców. Z reguły dostawał w nich ostre reprymendy za oddawanie się uciechom życia w wielkim mieście. Mimo to malarstwo już wtedy było jego największą miłością, co zresztą nie zmieniło się aż do jego śmierci w 1973 r.
Madryt tę miłość uczci w sposób imponujący. Już oglądać można zorganizowaną przez fundację MAPFRE wystawę poświęconą dziełom Picassa i jego przyjaciela, Julio Gonzaleza. Krąży ona wokół idei dematerializacji rzeźby, jej dialogu z przestrzenią. Picasso po raz pierwszy eksperymentował z tym nurtem w późnych latach 20. XX wieku, kiedy poprosił Gonzaleza o pomoc w przygotowaniu pośmiertnego pomnika dla poety Guillaume’a Apollinaire’a. Artysta chciał stworzyć rzeźbę, która oddawać będzie lekkość poezji, wręcz korespondować z nicością. To jeden z ciekawszych prądów w twórczości Picassa, z pewnością mniej znany globalnie. Co nie znaczy oczywiście, że Picasso szybko go porzucił. Wręcz przeciwnie, regularnie do rzeźby i jej dialogu z przestrzenią wracał, zarówno podczas pobytów w Barcelonie, jak i w paryskim okresie swojego życia.
Innym ważnym wydarzeniem na madryckiej mapie obchodów Roku Picassa będzie otwarta już od 11 października (do 15 stycznia 2023 r.) wystawa „Picasso/Chanel”, zlokalizowana w stołecznym muzeum Thyssen-Bornemisza. To punkt obowiązkowy dla każdego, kto chłonie kulturę - tę wysoką, ale też popularną - minionego stulecia. Trudno o bardziej ikoniczny duet, nazwiska będące synonimami całych prądów artystycznych. Zarówno w przypadku Picassa, jak i Gabrielle „Coco” Chanel zastosowanie ma anglosaskie stwierdzenie o postaciach larger than life, większych, niż nawet ich własny życiorys. Współpracowali dwukrotnie, przy okazji wystawienia „Antygony” w 1922 r. oraz dwa lata później wokół „Błękitnego Pociągu”, rosyjskiego baletu autorstwa Siergieja Diagilewa. I była to współpraca bardzo płodna, która zaowocowała wieloletnią przyjaźnią. Coco Chanel pojawiła się potem na ślubie Picassa, oboje kultywowali tę relację także w Paryżu, który i dla niej, i dla niego stał się artystycznym Olimpem, miastem przesyconym geniuszem i kreatywną energią.
Na wystawie w Thyssen-Bornemisza, podzielonej chronologicznie na cztery segmenty, zobaczyć będzie można dzieła, które powstały dzięki tej przyjaźni. Łączą one w sobie modę - ze wszystkimi jej elementami, ale też potrzebami - ze sztuką abstrakcyjną, dynamiczną, zawsze wychyloną w przyszłość i przeszłość jednocześnie. Dlatego bez cienia przesady można stwierdzić, że wystawa ta jest na wskroś współczesna, wręcz dzisiejsza. Wszyscy bowiem żyjemy w świecie, który w sporej części umeblowali nam właśnie Pablo Picasso i Gabrielle Chanel.
Wydarzeń poświęconych genialnemu malarzowi Madryt proponuje oczywiście dużo więcej. W Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych i budynku stołecznego ratusza od 29 marca do 2 lipca 2023 r. pokazane zostanie ponad 30 obrazów z dorobku Picassa, reprezentujących wszystkie najważniejsze okresy w jego twórczości. Z kolei centrum kultury i sztuki La Casa Encendida pokaże Picassa późnego, koncentrując się na ostatnich stworzonych przez niego dziełach. Okres, który zostanie poddany analizie na tej wystawie, kończy się w 1972 r., a więc zaledwie kilka miesięcy przed śmiercią artysty. To jego testament, przesłanie dla kolejnych pokoleń, które bez żadnego uszczerbku przetrwało próbę czasu. Wreszcie Prado, pierwszy madrycki dom mistrza, przedstawi jego dialog z innym wielkim malarzem. Wystawa „Picasso - El Greco” to historia hiszpańskiej kultury w pigułce, ale też dowód na to, że te pierwsze, nastoletnie spotkania z legendami malarstwa pozostały w duszy i sercu Pabla na zawsze.
Madryt w przyszłym roku przesycony będzie Picassem do granic możliwości. I dobrze, bo mistrz, choć nie ma go z nami już pół wieku, wciąż ma nam bardzo wiele do powiedzenia. Warto go w stolicy Hiszpanii odwiedzić, wdać się w dyskusję. Poszukać treści uniwersalnych, których w jego twórczości nie brakuje. A przede wszystkim - dać się zaskoczyć temu, jak bardzo wciąż do nas wszystkich przemawia. Picasso był artystą, który z czasem walczył, czasowi się nie kłaniał. Być może właśnie dlatego wciąż jest tak chętnie oglądany na całym świecie. A szczególnie - w Madrycie.
Partnerem materiału jest Turespaña.