Wszelkie działania kulturalne skoncentrowane wokół Ukrainy nabrały w ubiegłym roku politycznego wymiaru. W ciągu kilkunastu miesięcy szeroka publiczność dowiedziała się, że Kazimierz Malewicz, Władimir Tatlin, Sonia Delaunay czy Ilja Kabakow to tak naprawdę artyści ukraińscy. Liczne wystawy sztuki współczesnej, choć nie wszystkie odnosiły się bezpośrednio do wojny, były gestem politycznym i wyciągnięciem ręki do środowiska artystycznego przebywającego już poza krajem.
W tym samym czasie znikali z najważniejszych imprez artystycznych na świecie artyści z Rosji – po rezygnacji kuratora i twórców rosyjski pawilon na Biennale w Wenecji stał pusty. Na najważniejszych targach sztuki Art Basel galerie rosyjskie zostały zastąpione przez galerie ukraińskie. Cała seria dużych wystaw prezentowała sztukę ukraińską, a od maja w drezdeńskim Albertinum trwa „Kaleidoskop der Geschichte(n). Ukrainische Kunst 1912–2023” (Kalejdoskop historii. Sztuka ukraińska 1912–2023). Najważniejsza i największa jak dotąd ekspozycja tego typu, która skupia się na historii sztuki ukraińskiej, przy okazji wyraźnie wykazując, że ani dążenia niepodległościowe, ani próby zawłaszczenia kultury i terytorium Ukrainy nie są kwestią ostatnich kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu lat.
Czytaj też: Sztuka wojny. Ukraińscy artyści w galerii i na froncie
Symbole oporu
Na drezdeński „Kalejdoskop historii” wjeżdża się windą, w której odtwarzana jest praca audio Josepha Beuysa z 1968 r.