Premia albo życie
Recenzja filmu: „Dwa dni, jedna noc”, reż. Jean-Pierre Dardenne, Luc Dardenne
Sandra, pracownica niewielkiej firmy, dowiaduje się, że zostaje zwolniona – za zgodą załogi – zaś oszczędzone w ten sposób pieniądze zostaną przeznaczone na premie dla współpracowników. W zakładzie nie ma związków zawodowych, wykluczona kobieta postanawia bronić się sama, wspierana ofiarnie przez męża. Chce doprowadzić do ponownego głosowania, z nadzieją, że tym razem koledzy zrezygnują z premii. Ma tytułowe dwa dni i jedną noc na to, żeby zapukać do drzwi każdego z nich i przekonać do rezygnacji z pieniędzy. Dla ścisłości dodajmy, że premia wynosi tysiąc euro, czy aż tysiąc euro, co podkreślają niektórzy wizytowani koledzy, zamierzający przeznaczyć pieniądze na ważne życiowe cele. Mówi to coś o poziomie życia niższej klasy średniej w Belgii. Nawet najmniejsza rola jest w filmie dopracowana, niemniej „Dwa dni, jedna noc” to właściwie monodram w wykonaniu francuskiej aktorki Marion Cotillard nominowanej do Oscara.
Dwa dni, jedna noc, reż. Jean-Pierre Dardenne, Luc Dardenne, prod. Belgia, Francja, Włochy, 95 min