Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Książki

Jak być człowiekiem?

"Kotka Brygidy" - książka dla młodzieży o wojnie i o stawaniu się dorosłym.

Spojrzenie dziecka na skutki przetaczania się walca historii zaskakuje. Głównie kontrastem pomiędzy jego naiwnością i niewinnością jako komentatora a okrucieństwem zadawnych przez ów walec cierpień i gwałtów. W „Kotce Brydgidy”, choć krwawych scen tam nie ma, to czytelnik zmuszony jest do zadumy nad okrutnym losem żydów w okupowanej Polsce, a szczególnie - w Warszawie.

Sześcioletnia Helena dorasta w bezproblemowej polskiej rodzinie na warszawskiej Pradze. Opiekuje się nią niania Stańcia, prosta kobiecina powołująca się bez cienia refleksji na antysemickie steroptypy. Dziewczynka bryka po podwórku, wspina się na rosnącą pośrodku podwórza morwę, skąd widzi kościół, cerkiew i synagogę. Ten religijny trójkąt to apoteoza pokoju.

Helena zna dobrze sąsiadów, Istmanów, pobożnych żydów. Nie wie jeszcze, że również inni znajomi rodziców są wyznania mojżeszowego. Nie ma to dla niej zresztą żadnego znaczenia. Dopiero wojna zmieni ten punkt widzenia. Jej rodzice będą bowiem w domu ukrywać żydów, a dziewczynka będzie żyła w rytmie pojawiających się i znikających postaci, nie mogąc zrozumieć, dlaczego żydzi odsyłani są do getta i dlaczego mają nosić widoczną Gwiazdę Dawida. Te i inne pytania zadawane przez Helenę pozostają bez odpowiedzi ze strony rodziców, bo niby jak wytłumaczyć dziecku tak bezgraniczną podłość innych dorosłych?

Dziewczynce marzy się posiadanie kota, i to paradoksalnie na skutek przesiedlenia żydów do getta dostaje pod opiekę kotkę - kotkę Brygidy. Rozmawia z nią, stają się najbliższymi przyjaciółkami. Wspólnie odbywają wycieczki tramwajem do warszawskiego getta. Obserwują z bliska los żydów, stając się świadkami zagłady. „Kotka Brygidy” to więc nie tyle książka dla dzieci, co książka o dzieciach w czasach pogardy.

Wojna we wspomnieniach dziecka to horror, który dzieje się niezależnie, obok niego. Postrzeganie zagłady przez małą warszawiankę Helenę przypomina nieco żabią perspektywę innego malucha, gdańszczanina Oskara Matzeratha z „Blaszanego bębenka” Grassa. Przykładów można by mnożyć.

Losy Heleny są oparte na prawdziwych doświadczeniach żyjącej jeszcze i mieszkającej nadal w Warszawie pani Ireny Moryson. To zresztą ciekawe, że na małą bohaterkę „Kotki” nikt nie mówi Helenka, Halszka czy Hela. Tak jakby to jej dorosłe imię miało skupić uwagę czytelnika na Helenie jako osobie dorosłej, którą zresztą staje się w miarę lektury. Bo przesłaniem tej książki jest instrukcja jak być człowiekiem dorosłym w pełnym znaczeniu tego słowa. A kimś takim stajemy się powoli, zaczynając właśnie od patrzenia oczyma dziecka na świat dorosłych.

„Kotka Brygidy” nie powinna być określana mianem książki dla dzieci. Jest raczej skierowana do młodzieży. Dopiero ona bowiem będzie w stanie zrozumić jej przesłanie - to, do czego prowadzi antysemityzm, nienawiść do obcych, zasłanianie się wykonywaniem rozkazów. Ale jest to i książka dla dorosłych, którzy sami powinni sobie odpowiedzieć  na końcowe pytania: kim jest Helena, kim jest kotka, a kim Brygida. I to będzie miało głęboki sens.
 

Joanna Rudniańska, Kotka Brygidy, Wydawnictwo Pierwsze, 2007

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną