Książki

Z wizytą u diabła

Idź do Diabła Stadnickiego!

Mam do tej księgi stosunek bardzo osobisty. Niemal pół wieku temu, ożeniwszy się, zawiozłem swą świeżo poślubioną wybrankę do jednego z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych zamków w Polsce. Spędziliśmy kilka dni w Łańcucie. Mamy stamtąd piękne wspomnienia i sentymentalne zdjęcia na tle zamku i z piękną kolubryną (fotka bardzo aluzyjna) w objęciach. Ostatnio zaś Wydawnictwo Arkady wypuściło książkę Łukasza Mikołaja Sadowskiego zatytułowaną „Rezydencje - muzea w Polsce".

Nie jest to zwykły album, który po przejrzeniu odkłada się na półkę, by nigdy już po to dzieło nie sięgnąć. Młody historyk sztuki przeprowadził badania archiwalne i - jak sądzę - odwiedził osobiście każdą z opisanych budowli. Mamy zatem bardzo pięknie i bogato zilustrowaną historię nie tylko Łańcuta, ale niemal wszystkich lepiej lub gorzej zachowanych zamków w Polsce. Jest więc tu Pszczyna, Rogalin, Książ, ale są także i mniejsze budowle, jak Oblęgorek, Orońsk czy bliska Warszawy Podkowa Leśna.

Nie brakuje rezydencji królewskich, czyli Wawelu, warszawskiego zamku, Pałacu w Wilanowie i Łazienek Królewskich. Jest to lekcja historii Polski tak atrakcyjnie podana, że - jak sądzę - chętnie sięgną po nią i starsi, jak ja - wiedzeni sentymentem, i młodsi - zwabieni ciekawością. Odwiedzić np. Diabła Stadnickiego - jednego z byłych właścicieli Łańcuta koniecznie trzeba. I warto.
 

Łukasz Mikołaj Sadowski, Rezydencje - muzea w Polsce, Wydawnictwo Arkady, Warszawa 2007, s. 312
 

  

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Między sobą żartują: „Jak poznać biegacza? Sam ci o tym powie”. To już cała subkultura

Strava zastąpiła mi Instagram – wyjaśnia Michał. – Wrzucam tam zdjęcia z biegania: jakiś widoczek, zdjęcie butów, zmęczona twarz, kawka po bieganiu, same istotne rzeczy.

Norbert Frątczak
12.01.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną