Niezbadane są wyroki internetu. Zwykle trudno przewidzieć, co za chwilę stanie się viralem, czyli treścią błyskawicznie rozchodzącą się po sieci. Jednego dnia to ściskające za gardło przemówienie Mariana Turskiego wygłoszone w 75. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau – na polskich i zagranicznych kanałach na YouTube materiały z tym wystąpieniem zebrały razem koło stu tysięcy odsłon. I zupełnie zdominowały Facebooka.
A innego dnia po sieci rozchodzi się mem z 74-letnią Dolly Parton. Amerykanka sprzedała co prawda więcej płyt (ponad 100 mln), niż ma obserwatorów na Instagramie (niespełna 3 mln) czy Twitterze (blisko 5 mln), ale w branży muzycznej jest od przeszło pół wieku. Posiadaczka 10 statuetek Grammy i rekordowej liczby nominacji (47) jest aktywna na scenie i w internecie też już bije rekordy. Ktokolwiek poradził jej autoironicznego mema z nią samą w roli głównej (a nawet w czterech głównych rolach) – rozbił bank.
Mnoga osobowość wirtualna
Pomysł okazał się banalny, a w wymowie słodko-gorzki. Zestawione ze sobą cztery fotografie Dolly Parton są utrzymane w różnej stylistyce, dostosowanej do czterech popularnych platform społecznościowych służących zgoła innym celom. Szykowna i poważna Dolly odpowiada konwencji portalu LinkedIn, kojarzącego pracowników z pracodawcami i odwrotnie. Dolly w swetrze i z rozwianym włosem lepiej się odnajdzie w swojskim klimacie Facebooka. Na Instagram trafi klimatyczny portret z gitarą – bo tu jest miejsce na frywolność, hobby i czas wolny. Wreszcie Tinder – i Dolly z lat 70. w roli króliczka „Playboya”, czyli w wydaniu wabiąco-bezpruderyjnym, jakich wiele w zasobach tej randkowej aplikacji. Na każdej fotografii jest jedna i ta sama osoba. A jednak cztery różne.
Zdjęcia tworzą w sumie mozaikę internetowych osobowości.