Minione dni upłynęły na spekulacjach, kiedy turniej zostanie ostatecznie rozegrany. W dotrzymanie pierwotnego terminu nikt nie wierzył. Dziś ustalono nowy: od 11 czerwca do 11 lipca 2021 r.
Czytaj też: Zawodnik Covid z numerem 19 na koszulce
Euro 2020 zimą? Bez szans
Jedna z szanowanych angielskich gazet doniosła niedawno, że w grę wchodzi nadchodząca zima – byle dotrzymać tegorocznego terminu mistrzostw. Ale dla wszystkich było oczywiste, że to nierealne: gra zimą to żadna przyjemność, zwłaszcza przy obecnej formule mistrzostw, która zakłada organizację rozgrywek w 12 miastach rozrzuconych po całym kontynencie – m.in. w Petersburgu, gdzie zimową porą panują mało sprzyjające okoliczności przyrody dla futbolu i oglądania go na żywo.
Nie bardzo było też wiadomo, jak krajowe ligi musiałyby dostosować swoje rozgrywki, by zrobić w kalendarzu miejsce na Euro. A ich interes jest w obecnym kryzysie na pierwszym miejscu. Lista priorytetów jest jasna: najpierw trzeba dokończyć rozgrywki ligowe i pucharowe – choćby w jakiejś niesprecyzowanej jeszcze, uproszczonej formule, bo dynamika rozwoju sytuacji i kolejnych zakazów wywołanych epidemią jest nieprzewidywalna. Bo dzięki temu będzie jasne, które drużyny z poszczególnych państw zakwalifikowały się do pucharów w następnym sezonie, jakie kluby spadły, a jakie awansowały.