Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Remis z Włochami. Wstydu (tym razem) nie było

Liga Narodów UEFA. Polska–Włochy Liga Narodów UEFA. Polska–Włochy Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Włosi, którzy pod przywództwem trenera Roberto Manciniego znów przeżywają lepszy okres, byli lepsi. Tyle że nie była to gra do jednej bramki.

Polakom udało się nie przegrać z Włochami w Lidze Narodów i to jest całkiem niezła wiadomość. Zero do zera i jeden punkt, który – jak mówią piłkarze – trzeba szanować. Po dość beznadziejnym meczu z Holandią można było wpaść w depresję. Po towarzyskiej potyczce z Finami humory były znacznie lepsze. Mecz w Gdańsku miał dać odpowiedź na pytanie o perspektywy reprezentacji prowadzonej już dwa lata przez Jerzego Brzęczka.

Brzęczek odważniej stawia na debiutantów

Trzeba uczciwie powiedzieć, że Włosi, którzy pod przywództwem trenera Roberto Manciniego znów przeżywają lepszy okres, byli lepsi. Tyle że nie była to gra do jednej bramki. Kto wie, jaki byłby obraz wydarzeń, gdyby boisko nie przypominało placu, na którym urzędowała przez dłuższy czas wataha dzików. To na pewno bardziej przeszkadzało Włochom.

Po strzelaninie z rezerwami Finów wzmogły się głosy nawołujące do śmielszego stawiania na młodzież. Brzęczek na początku kontraktu dostał takie zadanie od prezesa Zbigniewa Bońka. Przez długi czas szło to opornie. Symbolem postawy Brzęczka było uparte stawianie na swojego siostrzeńca, czyli Kubę Błaszczykowskiego.

Mecz na stadionie Energi pokazał, że Brzęczek odważniej stawia na zawodników, którzy wchodzą dopiero do wielkiej piłki. 20-latek Sebastian Walukiewicz w obronie znalazł się w wyjściowym składzie z powodu żółtych kartek Jana Bednarka. Jednak po ostatnich spotkaniach byłego gracza Pogoni trzeba będzie brać pod uwagę w każdej sytuacji. Może to porównanie na wyrost, ale jego spokój, pewność siebie przypominają Władysława Żmudę na mistrzostwach świata w 1974 r.

Reklama