Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Musk, West i Clubhouse. Czym mami nowa aplikacja?

Elon Musk Elon Musk Filip Singer / Forum
Jest 2021 r., więc mogę napisać następujące zdanie: „10 lutego Elon Musk zgodził się wystąpić razem z Kanyem Westem w Clubhousie”. A potem wyjaśnić, co ono właściwie znaczy.

Twitter jest aplikacją do wysyłania krótkich wiadomości, której początki giną w mrocznych latach zerowych, kiedy telefony komórkowe coraz bardziej integrowały się z internetem. Powstał wówczas wynalazek z braku lepszych pomysłów nazwany „mikrobloggingiem”. Blogi wielkości SMS-a. Dziś to platforma, na której można kłócić się z całym światem, przeprowadzać wojny cybernetyczne i kulturowe, a także obwieszczać ludowi swoją wolę. Niedawno tej możliwości pozbawiony został były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, ale wciąż korzystają z niej liczni politycy i celebryci.

Łazik ląduje, Musk milczy, West startuje

Tacy jak Elon Musk – ikona sukcesu w branży technicznej wykraczającego daleko poza horyzont aplikacji do przesyłania zdjęć kotków. Urodzony w bogatej afrykanerskiej rodzinie, swoją wyprawkę zainwestował szczęśliwie w biznesy takie jak cyfrowy portfel Paypal, elektryczne samochody Tesla czy kosmiczna ciężarówka SpaceX. Znany jest głównie z niewyparzonej gęby i snucia wizji naprawy świata przez odkrywanie koła na nowo i wyważanie otwartych drzwi.

Jednym z takich pomysłów był „system tuneli pod Los Angeles”, którymi miałyby się poruszać elektryczne pojazdy (krytykom wskazującym na istnienie metra spełniającego te same funkcje odpisał na Twitterze, że są stalinistami), innym – Hyperloop, przekombinowany sposób na stworzenie szybkiego środka transportu w rurach próżniowych; pierwsze testy bolidu wielkości furgonetki pokazały, że gra raczej w lidze Luxtorpedy niż czterokrotnie szybszych chińskich czy japońskich kolei wysokich prędkości.

Reklama