Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Moje miasto

PiS atakuje sejmiki, Platforma chce utrzymać miasta

Do wyborów samorządowych zostało 19 dni – partie walczą o władzę, pieniądze oraz stanowiska. Do wyborów samorządowych zostało 19 dni – partie walczą o władzę, pieniądze oraz stanowiska. PiS / Facebook
Do wyborów samorządowych zostało 19 dni – partie walczą o władzę, pieniądze oraz stanowiska. I o lepszą pozycję startową w przyszłorocznych wyborach do Sejmu.

Politycy mają świadomość wysokiej stawki tych wyborów, bo otwierają one serię głosowań, które zdecydują o tym, kto będzie rządził Polską do 2023 r. Kluczowe wybory, do Sejmu, już za rok – jesienią 2019 r. Lecz same wybory do sejmików czy na stanowiska prezydentów i radnych w wielkich miastach to też cenna nagroda, bo dają sporą władzę, dużo pieniędzy do wydania i stanowisk do obsadzenia.

Przez najbliższe dwa i pół tygodnia czekają nas kolejne wiece, konwencje, spotkania i telewizyjne debaty kandydatów. W Warszawie trwają uzgodnienia szczegółów, nie ma porozumienia, bo sztab Trzaskowskiego nie chce, by producentem debaty była TVP.

Prawica: Morawiecki o gospodarce, Kaczyński o historii

PiS zdecydował się na jasny podział ról między swoimi liderami, prezesem Jarosławem Kaczyńskim i premierem Mateuszem Morawieckim. Ich przekaz jest kierowany do różnych grup elektoratu: pierwszy mówi do tradycyjnych wyborców PiS, drugi bardziej do Polaków o centrowych poglądach.

Morawiecki jeździ po Polsce od tygodni. Teraz w kampanię włączył się Kaczyński, który w ostatni weekend na lokalnych wiecach poparł kandydatów PiS na prezydentów w Łodzi, Poznaniu i Bydgoszczy, mimo że żaden z nich nie ma specjalnych szans na wygraną.

Kaczyński mówił o patriotyzmie, wspólnocie i historii. Z kolei Morawiecki skupiał się na gospodarce – obiecał budowę dróg, mostów, dworców i sieci internetowej. Podkreślał, jak wiele miasta mogą zyskać pod rządami prezydentów PiS, którzy – w domyśle, w odróżnieniu od tych z PO – mogliby liczyć na dobrą współpracę z rządem.

Przegrany proces Morawieckiego, dotyczący wypowiedzi o wydatkach na budowę dróg, staje się problemem dla kampanii partii. PSL zbudował kampanię na haśle „Mateuszek kłamczuszek”, PO domaga się nawet dymisji premiera.

Koalicja Obywatelska: kobiety, emerytury i Wałęsa

Po kraju jeżdżą też liderzy PO. W niedzielę partia zorganizowała konwencję w Krakowie. To trudny dla niej region, jest niemal pewne, że po wyborach przejdzie w ręce PiS. Ale działacze PO byli w zaskakująco dobrych humorach. Grzegorz Schetyna obiecał podniesienie pensji pielęgniarkom i nauczycielom, przywrócenie poprzedniej wysokości emerytur służbom mundurowym, zapewnił w dodatku, że Platforma nie podniesie wieku emerytalnego.

Jak przekonywała POLITYKĘ jedna z małopolskich posłanek, dobre humory to efekt tego, że w ostatnich dniach i tygodniach coś się w partii zmieniło – „jest więcej wiary w wygraną, z większą energią robi się kampanię i ludzie jakoś ostatnio lepiej na nas reagują”.

Duża część przekazu Koalicji Obywatelskiej jest skierowana do kobiet. Katarzyna Lubnauer i Barbara Nowacka, które są obok Schetyny twarzami kampanii, mobilizują żeński elektorat hasłem „Ten rząd obalą kobiety”.

Swój akcent w kampanii zaznaczył w weekend nawet Donald Tusk, który wziął udział w obchodach 75. urodzin Lecha Wałęsy. Wręczył mu życzenia z podpisami wszystkich europejskich przywódców, prócz dwóch – polskiego i węgierskiego. Na scenie towarzyszył im syn Wałęsy Jarosław, który startuje na prezydenta Gdańska.

Partie i kandydaci wyłożą miliony

Na kampanię pójdą duże pieniądze. Limit wydatków zależy od liczby okręgów, w których partia ma swoich kandydatów. Platforma wystawiła 10,7 tys. ludzi i jej limit wyniesie około 23 mln zł. PiS ma trzykrotnie więcej kandydatów i blisko trzykrotnie większy limit. PSL wystawił 17 tys. ludzi na listach (o 6 tys. mniej niż w 2014 r.), ale wyda mało, bo wciąż tonie w długach wobec skarbu państwa po błędnym rozliczeniu kampanii wyborczej w 2001 r.

W sobotę telewizja publiczna rozpocznie bezpłatną emisję spotów wyborczych. Partie mają czas do piątku na przesłanie TVP gotowych materiałów.

Najważniejsza bitwa o Warszawę

Kto wygra? To trudno będzie powiedzieć nawet już po wyborach, bo każda partia stawia sobie w nich inne cele.

Wielkie miasta zostaną w większości w rękach Koalicji Obywatelskiej i kandydatów przez nich popieranych (na pewno Łódź i Poznań, zapewne Warszawa, Wrocław, Kraków i Gdańsk). Z sejmikami Koalicji pójdzie gorzej - PiS ma szansę przejąć blisko połowę z nich. Niewiele jest sondaży badających poparcie w województwach, ale w tych ogólnopolskich badaniach partia Kaczyńskiego trzyma się dobrze – ma stabilne poparcie ponad 40 proc. wyborców. Platforma dwukrotnie mniej.

Najwięcej emocji budzi Warszawa. W niedawnym sondażu IBRiS Patryk Jaki był w pierwszej turze blisko Rafała Trzaskowskiego (35,2:38,2 proc.). Ale w drugiej dystans wciąż wynosi co najmniej 10 proc. Trzaskowski skupia się ostatnio głównie na programie dla kobiet i seniorów – obie grupy są w stolicy wyjątkowo liczne. Jaki przedstawia coraz to nowe pomysły od dzielnicy przyszłości, przez likwidację słupków utrudniających parkowanie, po nowe linie metra.

Czytaj także: Kto zdobędzie władzę w największych polskich miastach?

Dla władz Platformy jasne jest, że walka o Warszawę jest kluczowa. Przegrana oznaczałaby utratę ostatniego bastionu władzy i stałaby się symboliczna. Po oddaniu stolicy w ręce PiS trudno wyobrazić sobie, by wyborcy raz jeszcze zaufali PO jako sile zdolnej odebrać władzę partii Kaczyńskiego.

Dlatego na pytanie POLITYKI, czy Rafał Trzaskowski poradzi sobie i wygra w Warszawie, Grzegorz Schetyna mówi nam: „nooo, musi!”

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Ziobrowie na wygnaniu. Jak sobie poradzą? „Trafiło ich. Ale mają plan B, już trwają zabiegi”

Zbigniew Ziobro wciąż nie wraca do Polski. Jaka przyszłość czeka byłego ministra sprawiedliwości i jego żonę Patrycję – do niedawna najbardziej wpływową parę polskiej polityki?

Anna Dąbrowska
25.11.2025
Reklama