Przewaga nad najbliższym konkurentem Tadeuszem Zyskiem kandydującym z PiS (wynik sondażowy 22,2 proc.), a także duży margines ponad granicę sondażowego błędu pozwalają zakładać, że obecny prezydent Poznania będzie kierował miastem przez kolejne 5 lat. Wszystko wskazuje też na to, że województwo wielkopolskie, w którym wygrała Koalicja Obywatelska, będzie rządzone przez opozycję, co ułatwi choćby realizację projektów z udziałem środków europejskich.
Czytaj też: Jaśkowiak w drodze po reelekcję
PiS stracił kontakt z miastami
Wygrana Jaśkowiaka nie zaskakuje, choć były takie momenty w kampanii, kiedy wydawało się, że zwycięstwo nie będzie takie oczywiste. Zaskakuje na pewno skala sukcesu, bo ujawnia nie tylko potencjał polityczny samego kandydata, ale także katastrofalne błędy PiS na finiszu wyborczych zmagań. Próba dyskredytacji Jaśkowiaka jako prezydenta „tęczowego miasta”, który brata się z gejami i promuje homoseksualizm, a także szczucie przez lokalną TVP, która stała się tubą ohydnej ksenofobicznej propagandy, odniosły odwrotny efekt. Podobnie jak rasistowski spot antyuchodźczy wyemitowany przez PiS w ostatnim tygodniu kampanii.
Czytaj też: Pyrrusowe zwycięstwo PiS
Po prostu PiS po trzech latach zapatrzenia w niezmiennie dobre ogólnopolskie sondaże polityczne stracił kontakt ze społeczną rzeczywistością. A już na pewno z rzeczywistością społeczną polskich miast. Te nawet jeśli są konserwatywne, to pokazały, że brzydzą się bigoterią i coraz bardziej faszyzującą retoryką państwowej propagandy. A mieszkańcy Poznania, podobnie jak innych metropolii, pokazali, iż nie boją się pogróżek ze strony Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego grożących samorządom „warczącym” na rząd.
Premia za polaryzację
W wyniku Jaśkowiaka jest więc na pewno premia za polaryzację politycznej sceny w Polsce, co przełożyło się na kampanię wyborczą w największych polskich miastach. W efekcie niewielkie szanse miały w tym roku alternatywne propozycje, np. ruchów miejskich (Dorota Bonk-Hammermeister z „Prawa do miasta” zdobyła 3,6 proc. i 2,3 proc. w wyborach do rady miasta). W rezultacie, o ile w kończącej się kadencji Jaśkowiak korzystał z poparcia ruchów, a ich przedstawiciel Maciej Wudarski był wiceprezydentem, to obecnie prezydent będzie dysponował znacznie mocniejszym mandatem.
Czytaj też: Wybory, szansa dla ruchów miejskich
Jaki model kierowania miastem wybierze? Oczywiście, wiele jeszcze zależy od składu rady miasta – zgodnie z sondażem telewizji WTK Koalicja Obywatelska zdobyła 47 proc., a więc będzie miała większość, drugi PiS ma 21,5 proc. Na pewno możemy się spodziewać bardzo ciekawej kadencji. Jeśli Jaśkowiak dotrzyma zapewnień, że nie chce rządzić dłużej miastem niż przez dwie kadencje, wówczas wolny od konieczności walki o reelekcję i dysponując silnym demokratycznym mandatem, będzie mógł prowadzić odważną autorską politykę, nie przejmując się zbytnio nie tylko opozycją, ale nawet partyjnym zapleczem.