Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Żal w dżungli. Radioteleskop Arecibo dokonał żywota

Radioteleskop Arcibo Radioteleskop Arcibo Ricardo Arduengo / East News
Niespodziewana awaria kończy żywot obserwatorium Arecibo, najsłynniejszego radioteleskopu na Ziemi. Był narzędziem niezliczonych odkryć astronomicznych i symbolem nauki, wręcz jej pomnikiem.

Niekontrolowany katastrofalny krach – oto nieunikniona, jak się wydaje, przyszłość obserwatorium Arecibo, jednej z najbardziej monumentalnych instalacji naukowych na świecie. Rok 2020 nie oszczędził i tego wspaniałego, jedynego w swoim rodzaju urządzenia. Niespodziewana awaria definitywne kończy jego istnienie.

Ten ukryty w tropikalnych lasach Portoryko radioteleskop był nie tylko narzędziem niezliczonych odkryć astronomicznych. Był także symbolem nauki, wręcz jej pomnikiem – jak bomba atomowa, tylko bez wybuchu, bez promieniowania, Hiroszimy i Nagasaki. Samym dobrem. To m.in. dlatego na Twitterze szybko pojawił się hasztag #WhatAreciboMeansToMe, czyli #CoAreciboZnaczyDlaMnie – bo nie był to zwykły radioteleskop.

Czytaj też: Widzimy tylko 5 proc. kosmosu

Zrodzone w grzechu

Podobnie jak wiele odkryć i wynalazków (weźmy choćby penicylinę), tak i Arecibo jest wynikiem (oświeconej) pomyłki. Urządzenie miało służyć do badania jonosfery, czyli tego, co otacza Ziemię w odległości większej niż 50–60 km, gdzie atmosfera rozpływa się w przestrzeń kosmiczną. I nie chodziło wcale o czystą naukę, a o dominację w zimnowojennym wyścigu zbrojeń. Arecibo miało być częścią projektowanej przez Advanced Research Projects Agency (ARPA) ówczesnej tarczy antyrakietowej.

Amerykańscy wojskowi chcieli dostać do ręki urządzenie, dzięki któremu nie przeoczyliby chwili, gdy przez atmosferę przedziera się radziecka balistyczna głowica nuklearna.

Reklama