Zakaz smartfonów przed 13. rokiem życia? To naprawdę ma sens. I jest potrzebne
Współczesne dzieci dorastają w świecie, który radykalnie różni się od tego, w jakim wychowywali się ich rodzice. W ciągu niespełna dwóch dekad smartfony przekształciły się z technologicznej nowinki we w zasadzie nieodłączny element dzieciństwa i dorastania. Przy okazji są też telefonem, ale stają się przede wszystkim furtką do interakcji społecznych o niespotykanym wcześniej zasięgu, rozrywki na wyciągnięcie ręki, przepełnionych informacjami mediów społecznościowych i świata sztucznej inteligencji, który coraz częściej wypełnia codzienność.
Badania prowadzone w Polsce jednoznacznie wskazują, że większość dzieci w okresie szkoły podstawowej każdego dnia korzysta ze smartfona, który jest dla nich najważniejszym narzędziem dostępu do internetu. Jest zarazem źródłem zagrożeń, które coraz wyraźniej rysują się w danych naukowych.
Liczba takich badań, co nie jest zaskakujące, znacząco wzrosła w ostatnich latach. W popularnej bazie PubMed, indeksującej streszczenia artykułów opublikowanych na łamach recenzowanych czasopism naukowych, wyszukamy – przy pomocy kombinacji słów kluczowych „children” i „smartphone” – ledwie 20 prac na ten temat w 2012 r., ale niemal 2,5 tys. dla okresu 2020–24 i ponad 300, które ukazały się do połowy roku bieżącego.
Chociaż dotychczasowe obserwacje bywają zróżnicowane, istnieją pewne najczęściej powtarzające się zależności pomiędzy używaniem smartfonów a zachowaniem dzieci. Należą do nich m.in. wynikające głównie z przebodźcowania i wyobcowania problemy ze snem, zaburzenia koncentracji i uwagi czy zwiększona drażliwość. Z kolei wysokie zaangażowanie w media społecznościowe koreluje często z pogorszeniem nastroju, obniżoną samooceną i zwiększonym ryzykiem lęków społecznych.