Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Bona Fide. Program, dzięki któremu eksperci wrócą do kraju

Stypendystki i stypendyści VIII edycji programu Bona Fide Stypendystki i stypendyści VIII edycji programu Bona Fide mat. pr.
Przez dekady polscy naukowcy i najzdolniejsi studenci opuszczali kraj. Najpierw uciekali przed polityką, później przed brakiem perspektyw i niskimi płacami.

Dziś, gdy Polska próbuje wejść na ścieżkę gospodarki opartej na wiedzy, odpływ talentów staje się strategicznym zagrożeniem. Program stypendialny Bona Fide Fundacji ORLEN próbuje odpowiedzieć na to wyzwanie.

Przez większą część XX wieku emigracja wybitnych naukowców była w Polsce zjawiskiem boleśnie przewidywalnym. Upadek komunizmu przyniósł zmianę, ale tylko częściową. Przestano wyjeżdżać z powodów politycznych, a zaczęto za chlebem. Przyczyny emigracji stały się bardziej przyziemne: brak środków na badania, słaba infrastruktura uniwersytetów, małe wynagrodzenia, niestabilne ścieżki kariery akademickiej. Przez lata kraj finansował edukację najlepszych, by następnie „oddawać” ich uczelniom, korporacjom i ośrodkom badawczym Zachodu.

Problem wciąż jest palący. Jesienią 2024 roku dr hab. Natalia Letki, prof. Marcin Nowotny i dr hab. Piotr Sankowski zapytali 55 polskich badaczy realizujących prestiżowe granty Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ERC), dlaczego wolą prowadzić swoje projekty za granicą, mimo że wielu z nich studiowało i rozpoczynało karierę w Polsce. Odpowiedzi były brutalnie szczere i z perspektywy państwa zdecydowanie alarmujące.

Polskich naukowców przyciągają do zagranicznych ośrodków nie tylko wyższe płace, lecz przede wszystkim warunki pracy. „Nie muszę błagać o dostęp do aparatury”, „tu mam zaplecze administracyjne i realne wsparcie w prowadzeniu badań”, „mam dostęp do najlepszych studentów i do sieci współpracowników” – to cytaty pojawiające się wielokrotnie. Badacze mówią wprost: przenoszą swoje granty tam, gdzie badania można prowadzić bez przeszkód, a przełomowe pomysły spotykają się z entuzjazmem.

Statystyki są bezwzględne. Od 2007 roku Europejska Rada ds. Badań Naukowych przyznała ponad 16 tysięcy grantów na przełomowe projekty. Do Polski trafiło zaledwie 87. We wrześniu 2024 roku ERC rozdała 494 granty dla młodych naukowców. W gronie laureatów znalazło się dziesięcioro Polaków – ale tylko dwóch będzie realizować swoje projekty w kraju. Pozostali wybrali Niemcy, Szwecję, Finlandię, Holandię czy Wielką Brytanię.

Z pewnością nie jest tak, że rządzący nie widzą problemu. Ostatnio wprost odniósł się do niego Radosław Sikorski, podkreślając, że Polska przechodzi od gospodarki opartej na taniej pracy do gospodarki opartej na wiedzy i że ten proces nie uda się bez powrotu naszych najzdolniejszych. Minister zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt — państwo musi dziś realnie konkurować o talenty, tak samo jak korporacje i światowe ośrodki technologiczne. Po drugiej stronie oceanu polskich studentów i ekspertów nie witają już anonimowe maile rekrutacyjne, ale headhunterzy największych, najbogatszych firm świata, oferujący budżety, zasoby i warunki pracy, których nie da się zlekceważyć.

Jednak w Polsce gra toczy się o coś więcej niż wyniki finansowe spółek czy kariery indywidualne. To kwestia racji stanu. W sektorach takich jak energetyka, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja, gospodarka wodorowa czy przemysł zbrojeniowy brak kompetencji oznacza brak bezpieczeństwa i brak sprawczości. Państwo, które nie potrafi przyciągnąć i zatrzymać najlepszych, traci możliwość autonomicznego rozwoju — technologia, innowacje i przewagi strategiczne są wtedy importowane, a nie tworzone.

Dlatego konkurencja o talenty nie jest wyborem. Jest koniecznością.

Czym jest program stypendialny Bona Fide?

Rozumie to Fundacja ORLEN, która wdrożyła program Bona Fide (łac. w dobrej wierze) odpowiedź na scenariusz, w którym Polska kształci najlepszych specjalistów, a następnie traci ich na rzecz zagranicznych ośrodków badawczo-biznesowych.

Spotkanie inaugurujące VIII edycję programu stypendialnego Bona Fidemat. pr.Spotkanie inaugurujące VIII edycję programu stypendialnego Bona Fide

Program zakłada prostą, ale rewolucyjną jak na polskie realia logikę: jeśli inwestujemy w czyjeś wykształcenie, to mamy prawo oczekiwać, że ta inwestycja wróci do kraju w formie kompetencji, innowacji i pracy na rzecz Polski. Stypendium pokrywa czesne na najlepszych uczelniach świata - tych z pierwszej setki rankingu szanghajskiego ARWU - a wysokość wsparcia zależy od deklarowanego czasu pracy w Polsce po studiach. Mowa nie o symbolicznych kwotach, ale o realnym „paliwie rozwojowym”: od 49 do 200 tysięcy złotych netto.

Równie istotny jest sam dobór kierunków. Bona Fide nie inwestuje w dyscypliny modne, lecz w te, które realnie zdefiniują przyszłość państwa. To obszary, w których za dekadę będzie toczyła się globalna walka o przewagę technologiczną, bezpieczeństwo energetyczne, odporność cybernetyczną i wpływy geopolityczne. Jeśli Polska chce być uczestnikiem tego wyścigu, musi mieć własnych specjalistów najwyższej klasy, a nie tylko importować technologie, patenty i gotowe rozwiązania opracowane gdzie indziej.

Od początku istnienia programu przyznano już niemal 100 stypendiów. I ta skala nie jest przypadkowa - Bona Fide nie miało być inicjatywą masową, ale precyzyjnym narzędziem budowy elit kompetencyjnych dla państwa. Ci, którzy kończą najlepsze uczelnie świata, wracają nie po to, by „symbolicznie zasilić polską naukę”, lecz po to, by wykonywać pracę tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.

To już się dzieje: część absolwentów pracuje w administracji publicznej, część w Grupie ORLEN, inni w instytucjach krajowych i międzynarodowych współpracujących ze spółkami Skarbu Państwa. Wnoszą do Polski wiedzę, kontakty, standardy i technologie z miejsc, które do tej pory były dla nas benchmarkiem. Sedno programu jest proste:
powrót talentów nie jest celem samym w sobie - celem jest budowa polskich kompetencji w sektorach kluczowych dla bezpieczeństwa i rozwoju państwa. To nie powrót napędzany nostalgią, tylko powrót po to, by Polska miała ludzi, którzy potrafią prowadzić i wdrażać projekty strategiczne, a nie tylko je kupować lub obserwować z daleka.

O sukcesie projektu najlepiej opowiedzieć za pośrednictwem jego stypendystów. Spójrzmy na Maksymiliana Świerkowskiego (edycja III), to absolwent University College London na kierunku inżynieria finansowa. Po latach nauki i praktyk w środowisku, gdzie energetyka i zielone technologie to tematy z pierwszych stron gazet, wrócił do Polski, by dokładnie w tych obszarach pracować. Dziś uczestniczy w rozwoju projektów związanych z OZE i wodorem, a wcześniej od strony analitycznej i regulacyjnej wspierał fuzję z PGNiG - jedną z największych transformacji gospodarczych w historii polskiego sektora energetycznego.

Z kolei Michał Grabka (edycja II) ukończył ekonomię i strategię na Imperial College London - miejscu, które co roku „produkuje” ekspertów trafiających do doradztwa strategicznego, fintechów i globalnych korporacji. Mógł zostać tam, gdzie czekały gotowe oferty. Zamiast tego wrócił, żeby pracować przy rozwoju projektów innowacyjnych i technologicznych w krajowym sektorze energetycznym.

To tylko dwa nazwiska spośród wielu młodych ekspertów, którzy zaczynali na kampusach UCL, Imperial College czy Manchesteru, a dziś pracują na rzecz Polski. W ich biografiach widać sens programu: najpierw świat, potem kraj - nie zamiast, lecz w tej właśnie kolejności.

Bona Fide wnosi coś, czego brakowało przez lata. Tworzy mechanizm systemowego zatrzymywania talentów, który szanuje aspiracje młodych badaczy zamiast apelować o poświęcenie.

W świecie, który coraz bardziej przypomina wyścig po innowacje, technologie i mózgi, pytanie nie brzmi już: „czy stać nas na wspieranie najzdolniejszych?”. Prawdziwe pytanie brzmi: czy stać nas na to, żeby ich nie wspierać?

Bona Fide mówi: nie stać. I dlatego robi to, czego od dawna nikt nie próbował. Nie prosi talentów, żeby zostawały na siłę, lecz sprawia, że te będą chciały wrócić do Polski.

Partnerem publikacji jest Fundacja Orlen.

Polityka 51/52.2025 (3545) z dnia 16.12.2025; Nauka ProjektPulsar.pl; s. 100
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Pomówmy o telefobii. Dlaczego młodzi tak nie lubią dzwonić? Problem widać gołym okiem

Chociaż młodzi niemal rodzą się ze smartfonem w ręku, zwykła rozmowa telefoniczna coraz częściej budzi w nich niechęć czy wręcz lęk.

Joanna Podgórska
07.12.2025
Reklama