Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Cuda-niewidy

Megalomańskie projekty gospodarcze polskiego rządu

Wysyp futurystycznych projektów ma udowodnić, że PiS reprezentuje XXI w. i może zbudować coś, co zadziwi świat. Wysyp futurystycznych projektów ma udowodnić, że PiS reprezentuje XXI w. i może zbudować coś, co zadziwi świat. Ferrari Press/evolo.us Architects / East News
Wprawdzie nie są zbyt realne, ale ich budowa może się zacząć niebawem. Co zrobić z wielkimi gospodarczymi projektami rządu PiS?
Elbląg – pełnomorski port w tym mieście byłby inwestycją, która miałaby szansę zwrócić się za 500 lat.Tadeusz Późniak/Polityka Elbląg – pełnomorski port w tym mieście byłby inwestycją, która miałaby szansę zwrócić się za 500 lat.

Gigantyczne lotnisko, superszybka kolej, morskie promy, wodne autostrady, elektrownia atomowa, podmorski gazociąg, samochód elektryczny dla Kowalskiego – to tylko niektóre z zapowiadanych wielkich gospodarczych projektów rządu PiS. Choć są niezbyt realne, budowa niektórych może się zacząć niebawem. Co powinni zrobić następcy? Zatrzymać? Kontynuować?

Ministrowie licytują się, czyj projekt będzie większy i bardziej rozpali wyobraźnię. Koszty są nieważne, trzeba rzucić jakąś szacunkową kwotę w miliardach złotych, i tak nikt tego nie sprawdzi. Ważne, by projekt świadczył, że kraj wstaje z kolan i odbudowuje się z ruin, jakie pozostawiły po sobie rządy PO-PSL. Złośliwi twierdzą, że to efekt zbliżającego się kongresu PiS i coraz częstszych spekulacji o rekonstrukcji rządu. Każdy minister chce się czymś pochwalić. Najlepiej planami, których realizacja nastąpi w przyszłej dekadzie.

Prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu też nie brakuje inwencji. „W Polsce powinno powstać centralnie zlokalizowane duże lotnisko zapewniające połączenia z całym światem” – oznajmił w lutym podczas wizyty w Białymstoku. Już miesiąc później Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów przyjął decyzję o budowie Centralnego Portu Lotniczego (CPL) gdzieś między Warszawą a Łodzią. Szczegółami zajmie się zespół ds. CPL w Ministerstwie Infrastruktury, a o pieniądze zatroszczy się Polski Fundusz Rozwoju, rządowa agenda, która korzystając z aktywów Skarbu Państwa, organizuje finansowanie przedsięwzięć inwestycyjnych. Podobno inwestorzy palą się, by sięgać po portfele.

Potrzeba będzie, według wstępnych szacunków, 30–40 mld zł. Na UE nie ma co liczyć, bo nie finansuje projektów lotniskowych. Poparzyła się już na takich przedsięwzięciach (zwłaszcza hiszpańskich), które kosztowały fortunę, a po zbudowaniu okazały się niepotrzebne.

Polityka 19.2017 (3109) z dnia 09.05.2017; Rynek; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Cuda-niewidy"
Reklama