Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Czarny poniedziałek, czyli załamanie na rynku ropy

Rafineria Ras Tanura w Arabii Saudyjskiej Rafineria Ras Tanura w Arabii Saudyjskiej Ahmed Jadallah / Reuters / Forum
Ceny ropy spadają do poziomów, jakich nie notowano od kilku dekad. To efekt koronawirusa i wojny handlowej, jaką toczą dwie naftowe potęgi: Arabia Saudyjska i Rosja. Czy mamy powody do radości?

Nie bardzo. Ceny na polskich stacjach mogą wprawdzie spaść o kilka–kilkanaście groszy, ale na dłuższą metę zawirowania na naftowym rynku mogą okazać się niebezpieczne. Odczuje je cały świat. Wpłyną na gospodarkę i politykę.

Rosja i Arabia Saudyjska się nie dogadały

Cena ropy Brent spadła o 21,5 proc. do ok. 35 dol. za baryłkę, amerykańskiej WTI spadła o 31 proc. i kosztuje 32 dol. Już mówi się o czarnym poniedziałku, bo ceny ropy pociągnęły za sobą inne indeksy surowcowe. Oczywiście główną przyczyną jest koronawirus i lęki inwestorów przed dalszym spowalnianiem tempa największych gospodarek, zwłaszcza chińskiej. Chiny są wielkim konsumentem surowców energetycznych, a koronawirus doprowadził do zatrzymania wielu zakładów, w innych praca trwa na pół gwizdka. Spadło zapotrzebowanie na transport, linie lotnicze redukują rejsy, wielkie kontenerowce nie mają co wozić. Nic więc dziwnego, że spada popyt na ropę.

Kraje producenci, skupieni w OPEC, w takich sytuacjach redukują wydobycie, by uniknąć radykalnej obniżki cen. Wydawało się, że tak będzie i tym razem, zwłaszcza od kiedy kartel OPEC zaczął współpracować z Rosją. Ustalenia tzw. OPEC+ zakładały, że Rosja i Arabia Saudyjska (największy producent ropy na świecie) wezmą na siebie ten ciężar i dokonają redukcji. Bo dla innych członków to mogłoby być trudne. Zdecydowana większość producentów ropy jest skrajnie uzależniona od cen surowca. Gdy spadają, maleją ich wpływy eksportowe, podstawa utrzymania, i zaczyna się dramat. Arabia Saudyjska i Rosja mają ten luksus, że stać je, żeby zrezygnować z części wpływów za cenę utrzymania stawek. Okazało się, że nie bardzo.

Czytaj także: Czy ropa przestanie rządzić światową gospodarką?

Rynek zalała tania ropa

Dwa naftowe mocarstwa nie zdołały się dogadać, w efekcie rynek zalała tania ropa. Akcje saudyjskiego Aramco, narodowego koncernu naftowego Arabii Saudyjskiej, spadły w niedzielę o ponad 9 proc., po raz pierwszy poniżej pierwotnej ceny oferty publicznej. Na giełdzie w Rijadzie ceny spadły o ponad 8 proc. W Kuwejcie handel został wstrzymany, by zapobiec dalszym spadkom. Dramatycznie spadł kurs rubla, choć Rosjanie przekonują, że dadzą sobie radę, gdyż tegoroczny budżet projektowali z założeniem ceny ropy 42 dol. za baryłkę. Jeśli cena szybko nie wróci ponad ten pułap, gotowi są użyć swej polisy bezpieczeństwa, jaką jest specjalny fundusz o wartości 150 mld dol.

Z pewnością Arabia Saudyjska także da sobie radę, ale takie kraje jak Wenezuela, Iran czy Azerbejdżan mogą znaleźć się pod ścianą. Także amerykańskie koncerny wydobywające ropę łupkową, kanadyjskie eksploatujące piaski bitumiczne i ci, którzy wydobywają surowiec ze złóż podmorskich (zwłaszcza na Morzu Północnym), znajdą się pod kreską.

Nie wiadomo, czy poniedziałkowe spadki nie będą się pogłębiać, bo tak często bywa, gdy członkowie OPEC wpadają w panikę i próbują ratować wpływy, zwiększając wydobycie ponad ustalone limity. Spadek cen będzie wzmacniany przez inwestorów finansowych, którzy choć obracają instrumentami finansowanymi (opcjami i kontraktami terminowymi na ropę), mają spory wpływ na ceny realnego surowca. W normalnych czasach grają na zwyżkę cen, teraz uciekają z rynku ropy, więc spadek się nakręca.

Czytaj także: Czy zasoby świata są nieskończone?

Wstrząsy wtórne na rynkach i w polityce

Wszystko to może oznaczać spore wstrząsy wtórne na innych rynkach, a także w świecie polityki. Nie wiadomo, jak sobie z tą sytuacją poradzi w Wenezueli rząd Nicolasa Maduro, co zrobią ajatollahowie w Iranie. My na tej sytuacji trochę zyskamy, choć efekt taniejącej ropy na stacjach paliw wielki nie będzie. Z pewnością Orlen będzie też reagował z dużym opóźnieniem. Nie tylko dlatego, że jest państwowym monopolistą i mu wolno, ale też dlatego, że wraz z taniejącą ropą drożeje dolar służący do zakupu surowca. Tania ropa dla płockiego koncernu oznacza paradoksalnie mniejsze zyski. A jeśli zacznie spadać zapotrzebowanie na paliwo w Polsce i krajach ościennych, gdzie Orlen działa, prezes Obajtek będzie miał czym się martwić.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną