Od niedzieli żadna linia nie może latać do Polski ani startować z naszego kraju. Wyjątkiem są połączenia czarterowe, dzięki którym wracają stopniowo osoby, które pojechały na wycieczki zorganizowane przez biura podróży. Także na zasadzie czarterów sprowadza do Polski naszych obywateli Lot w ramach specjalnego rządowego programu „Lot do domu”. Niestety, na razie oferta jest raczej skromna, a ceny dość wysokie.
Czytaj też: Odyseja tysięcy. Jak Polacy wrócą teraz do kraju?
„Lot do domu” – drogo i mało wydajnie
Na dzisiaj zaplanowanych jest siedem takich rejsów – z Cypru, Gruzji, Malty, Islandii, Londynu, Dublina i Barcelony. Podobna liczba ma się odbyć jutro. Bilety do tanich nie należą, bo loty europejskie (oczywiście tylko w jedną stronę) kosztują 600–1000 zł, a te z innych kontynentów od ok. 2000 zł. Taryfa jest taka sama, bez względu na moment rezerwacji. Dla większości osób marzących o powrocie do domu cena nie gra roli, jednak taka metoda repatriacji jest i droga, i mało efektywna. Maszyny Lotu lecą puste w jedną stronę, pasażerowie wszystkich kosztów i tak nie pokryją, a brakującą część ma dopłacić rząd. Czyli podatnicy.
Czytaj też: Jak mamy wrócić? Pytają Polacy rozsiani po całym świecie
Do Czech wrócić łatwiej, łatwiej też wyjechać. A reżim ten sam
Czy można było zorganizować te powroty inaczej, jednocześnie izolując nasz kraj w miarę możliwości od koronawirusa?