Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Unieważnić kryzys. Dlaczego przedsiębiorcy żądają niemożliwego?

Paweł Tanajno na czele Strajku przedsiębiorców w Warszawie Paweł Tanajno na czele Strajku przedsiębiorców w Warszawie Andrzej Hulimka / Forum
Tak wyśrubowanych żądań w żadnym kraju budżet by nie udźwignął, z czego Strajk przedsiębiorców musi sobie zdawać sprawę. Tu jednak nie chodzi o realność żądań, ale właśnie nierealność.

W Warszawie odbyły się pierwsze od czasu wprowadzenia stanu epidemii większe antyrządowe protesty. Protestowali przedstawiciele drobnego biznesu zorganizowani w Strajku przedsiębiorców. Ich liderem jest Paweł Tanajno, kandydat na prezydenta. Bunt drobnych przedsiębiorców to dla niego paliwo, na którym liczy, że dojedzie do Belwederu. A jeśli nie dojedzie, to przynajmniej wjedzie do krajowej polityki, o co od dawna bezskutecznie zabiega. Protesty odbyły się przed kancelarią premiera i tuż koło Pałacu Kultury na rondzie Dmowskiego. Demonstranci, piesi i zmotoryzowani usiłowali zablokować ruch uliczny. Protestowali „przeciwko bezczynności władz prowadzącej do bezrobocia, obniżek pensji i bankructw firm”. Żądali, by pojawił się premier Morawiecki, któremu chcieli przedstawić swoje żądania.

Czytaj też: Ile jeszcze przetrwają przedsiębiorcy?

Paweł Tanajno na czele przedsiębiorców

Zamiast tego pojawiła się policja i szybko protest zakończyła. Część uczestników została zatrzymana, w tym sam kandydat Tanajno, który po przesłuchaniu ogłosił na FB, że miał do czynienia z „milicją-bis” i wszystko odbyło się w stylu PRL. Interwencja policji była, jak się wydaje, wkalkulowana w to wydarzenie, dzięki niej protest Tanajny został dostrzeżony przez media, a w czasie tej dziwnej kampanii prezydenckiej to się liczy. Dzięki temu najmniej znany kandydat ma szansę nadrobić zaległości przynajmniej w dziedzinie rozpoznawalności.

Reklama