Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Lotniczy chaos. Czego tu nie rozumie polski rząd?

Lotnisko im. Fryderyka Chopina w Warszawie Lotnisko im. Fryderyka Chopina w Warszawie Kuba Bożanowski / Flickr CC by 2.0
Dzisiaj część linii wznowiła międzynarodowe połączenia z Polski, ale rząd znów popisał się niekompetencją. Jej ofiarą padli pasażerowie planujący lecieć do Wielkiej Brytanii, Szwecji lub Portugalii.
Dreamliner LOT-uTony Hisgett/Flickr CC by 2.0 Dreamliner LOT-u

Na razie najważniejszym przewoźnikiem w naszym kraju będzie Wizz Air – linia niskokosztowa (popularnie zwana tanią), z siedzibą na Węgrzech, kontrolowana przez amerykański fundusz inwestycyjny Indigo Partners. Wizz Air szczyci się dużymi rezerwami finansowymi i z koronakryzysu chce wyjść jako jeden z pierwszych. Dzisiaj wznowił część lotów z Polski, podczas gdy Ryanair zrobi to w najbliższy weekend (choć w bardzo ograniczonym zakresie), za to LOT wróci do międzynarodowych połączeń prawdopodobnie dopiero w lipcu.

Czytaj także: Szach mat. Polski rząd niestrudzenie wykańcza Lot

LOT walczy sam ze sobą

Na absurd zakrawa sytuacja, w której narodowy przewoźnik nie jest liderem powrotu do latania z Polski po tym, jak wreszcie kończy się trzymiesięczny rządowy zakaz. To on sprawił, że uniemożliwiono Polakom powroty do kraju regularnymi połączeniami, zmuszając ich do podróży dużo dłuższych, droższych i bardzo uciążliwych.

To oczywiście tylko element niezwykle chaotycznego zarządzania branżą lotniczą w naszym kraju. O ile Lufthansa czy Air France dokładnie znają warunki pomocy publicznej od swoich rządów, o tyle LOT wciąż czeka. Rząd z jednej strony obiecuje wsparcie, ale nie wyklucza prawnych sztuczek, czyli upadłości przewoźnika i stworzenia na jego gruzach nowego. Do tego porozumienie ws. obniżenia wynagrodzeń dla pracowników wciąż nie jest podpisane ze wszystkimi związkami zawodowymi działającymi w firmie.

Reklama