Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Opcja atomowa. Ekspresem wybudujemy sześć reaktorów? Nie sądzę

Entuzjaści energetyki jądrowej nie mają co odkorkowywać szampana. Pierwsza polska elektrownia jądrowa to wciąż bardziej projekt PR-owy. Entuzjaści energetyki jądrowej nie mają co odkorkowywać szampana. Pierwsza polska elektrownia jądrowa to wciąż bardziej projekt PR-owy. Flickr CC by 2.0
W środku covidowej zawieruchy rząd przypomniał sobie o atomie. I znowelizował Polski Program Energetyki Jądrowej (PPEJ). Czy coś z tego wyniknie?

Ostatni raz program był nowelizowany 6 lat temu. Bo od kilkunastu lat nasze działania w dziedzinie energetyki jądrowej sprowadzają się głównie do pisania programów, organizowania narad, projektowania, zastanawiania się i ogólnie gadania. Dlatego z obecną nowelizacją nie wiązałbym jakichś szczególnych nadziei.

Czytaj także: Mijają lata i nic. PiS w atomowym impasie

Nowy Program Energetyki Jądrowej

Założenie nowego PPEJ jest takie, że w ekspresowym tempie wybudujemy sześć reaktorów jądrowych o mocy 6–9 tys. MW. Pierwszy rozpocznie pracę w 2033 r., reszta do 2040 r. Będą to wodne ciśnieniowe reaktory (PWR) generacji III+. Przedsięwzięcie będzie realizowane przez specjalną spółkę skarbu państwa (bo PGE już pozbyło się swojej spółki EJ1). Koszt całego programu to według wstępnych wyliczeń 174 mld zł, a realnie z pewnością dużo więcej. Skąd rząd je weźmie? Unia Europejska na różne rzeczy nam daje, ale nie na energetykę. Ktoś pożyczy? Pomysł jest taki, by ten, kto będzie budował, zatroszczył się też o kasę. A potem jako współwłaściciel polskiej energetyki zainwestowane pieniądze odzyskał razem z zyskiem.

Czytaj także: Fantazje o atomie. Jak Naimski obiecał sześć reaktorów jądrowych

PiS stawia na Amerykanów, Amerykanie postawią na zysk

Kto ma to być? PiS jak zwykle stawia na Amerykanów. Dlatego kilka dni po przyjęciu PPEJ minister

  • energetyka
  • energetyka jądrowa
  • Reklama