Donald Trump zapowiedział, że pozwie Facebooka i inne portale społecznościowe za cenzurę treści konserwatywnych. Nie on pierwszy rzuca gigantom internetowym wyzwanie. Już w 2019 r. polska organizacja Społeczna Inicjatywa Narkopolityki złożyła pozew o naruszenie dóbr osobistych, bo serwis bez ostrzeżenia i wyjaśnień usunął jej strony i grupy z Facebooka i Instagrama. Co więcej, SIN uzyskała właśnie pierwszą korzystną prawomocną decyzję sądu. Poza tym te dwie sprawy różni niemal wszystko.
Trump i polityka na Facebooku
Trudno wyobrazić sobie dzisiaj prowadzenie polityki bez Facebooka czy Twittera. To na tych portalach w pierwszej kolejności urzędujący politycy publikują komentarze do bieżących wydarzeń i zapowiedzi zmian w prawie. Aktywność Trumpa w sieci w „zwykłych” czasach należała jednak do kontrowersyjnych, a w przededniu ustąpienia przez niego z urzędu – w styczniu 2021 r. – Facebook zarzucił byłemu prezydentowi USA pochwalanie przemocy i zawiesił jego konto „na czas nieokreślony”.
Kilka miesięcy później rada doradcza – powołana przez Facebooka w związku z powtarzającymi się zarzutami m.in. o arbitralne i nieprzejrzyste blokowanie – uznała, że owszem, Trump przekroczył granice wolności słowa, jednak regulamin portalu nie przewiduje takiej sankcji. Facebook powinien się zdecydować, czy chce zawiesić konto byłego prezydenta (może to zrobić, ale powinien określić, na jak długo), czy je usunąć.