Rynek

Rafako, spółka na skraju upadku. PiS ma pecha w energetyce

Elektrownia Jaworzno Elektrownia Jaworzno Tomasz Kawka / East News
Tego jeszcze nie było. Prezes Rafako Radosław Domagalski-Łabędzki stawia rządowi ultimatum: albo państwo zrenacjonalizuje kierowaną przez niego spółkę, albo Rafako ogłosi upadłość, a wtedy władza musi się liczyć z poważnymi kłopotami energetycznymi.

Prezes, który jeszcze niedawno był zaufanym współpracownikiem Mateusza Morawieckiego, teraz narzeka, że nikt z władz nie chce rozmawiać. Ma więc pomysł, jak do tego skłonić rząd.

Rafako ma pecha. Jedyna taka spółka w Polsce

Rafako to raciborska spółka specjalizująca się w produkcji instalacji do wytwarzania energii, zwłaszcza wielkich kotłów do elektrowni i elektrociepłowni węglowych. Jedyna taka w Polsce. Większość kotłów w polskich elektrowniach i elektrociepłowniach powstała w Rafako. Dziś to prywatna spółka giełdowa z problemami i dość pechową przeszłością. Najpierw była własnością Elektrimu, który przez głupie posunięcia i interesy z Janem Kulczykiem znalazł się na skraju upadku. Potem Rafako wpadło z deszczu pod rynnę, bo Elektrim został wykupiony przez Zygmunta Solorza-Żaka, który latami prowadził prawne boje z zagranicznymi inwestorami, roszczącymi sobie prawa do polskiej firmy.

Dlatego Solorz na wszelki wypadek akcje Rafako wyprowadził na Cypr. Kiedy zakończył procesy o Elektrim, sprzedał Rafako Jerzemu Wiśniewskiemu, właścicielowi koncernu budowlanego PBG. I znów raciborską spółkę dopadł pech, bo w chwili przejęcia koncern, który poniósł straty na nieudanych kontratakach autostradowych, już się walił i w końcu upadł. A potem jeszcze Jerzy Wiśniewski umarł.

Dziś kontrolny pakiet akcji należący do PBG jest w rękach nadzorcy sądowego kontrolującego proces likwidacji upadłej spółki. Reszta giełdowych akcji jest rozproszona, z czego 10 proc. ma państwo za pośrednictwem

  • energetyka
  • Rafako
  • Reklama