CEZARY KOWANDA: Pana nowa książka to pierwsza tak pełna analiza projektu nowego megalotniska. Tylko dlaczego podobnego opracowania nie doczekaliśmy się dotąd od rządowej spółki mającej budować CPK?
TOMASZ WARDAK: Pewnie dlatego, że rzetelna analiza musi obnażyć słabość wielu założeń tego projektu. To zapewne powód, dlaczego spółka unika takich opracowań. Pojawiają się co prawda niektóre elementy analizy, np. prognoza ruchu lotniczego. Niestety, nie wyciąga się z nich żadnych wniosków.
Czytaj też: Megalotnisko i wielkie wywłaszczenie
A jakie pan wyciągnął wnioski po swojej analizie?
Przede wszystkim musimy osobno potraktować dwie części tej gigantycznej inwestycji – lotniskową i kolejową.
To zacznijmy może od lotniskowej. Potrzebujemy jak najszybciej CPK, jak przekonuje rząd?
Z pewnością nie. Być może za kilkanaście lat, jeśli ruch będzie się znowu dynamicznie rozwijał, taki port zacznie mieć sens. Nie mam nawet większych zastrzeżeń co do lokalizacji. Wydaje się, że obszar koło Baranowa to jedyne możliwe miejsce na nowe wielkie lotnisko obsługujące całą centralną Polskę. Jednak na razie dużo lepsze jest zupełnie inne rozwiązanie.
Jakie?
Jestem zwolennikiem koncepcji duoportu, czyli maksymalnego wykorzystania dwóch funkcjonujących lotnisk – Chopina (potocznie nazywanego Okęciem) i podwarszawskiego Modlina. Rządowe analizy jeszcze niedawno zakładały rozbudowę Chopina, którego potencjał szacuje się na prawie 30 mln pasażerów rocznie.