Sankcje na rosyjskie lotnictwo, nałożone w ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin po rozpoczęciu inwazji przez prawie wszystkie państwa w Europie, Stany i Kanadę, są bezprecedensowe. Tak szybka reakcja była możliwa m.in. dlatego, że w przeciwieństwie do importu gazu czy nawet transportu drogowego Kreml miał względnie małe możliwości zemsty i uderzenia w międzynarodowe lotnictwo. Co do zasady to prawda, ale bez kosztów dla pasażerów w Europie się nie obejdzie.
Pewne ogólne wnioski już można wyciągać – latanie zapewne podrożeje. Nałoży się bowiem kilka czynników. Najbardziej oczywistym jest wzrost cen paliwa lotniczego, które dla przewoźników jest największym kosztem i ma bezpośredni wpływ na ceny biletów. Do tego dochodzi konieczność omijania Rosji, a także trudne na razie do oszacowania zmiany stawek ubezpieczeń i leasingów. A to wszystko dzieje się w momencie, gdy znikają kolejne ograniczenia pandemiczne i popyt na wakacyjne podróże i tak napędza ceny.
Czytaj też: „Rosjanie złapali oddech”. Zachód musi wzmocnić sankcje
Paliwo w górę, bilety w górę
Wpływ cen paliwa lotniczego na ceny biletów jest bezpośredni, bo w cięższych czasach – a takie teraz nadchodzą – stanowi ono nawet połowę wszystkich kosztów linii. W pandemii bardzo tanie paliwo stanowiło dla przewoźników, którzy nie mieli kogo i dokąd wtedy wozić, dużą ulgę.