W Wielkiej Brytanii to już sprawa narodowej wagi. Gigantyczne kolejki do odprawy i kontroli bezpieczeństwa na wielu lotniskach od kilku tygodni paraliżują nie tylko pracę portów, ale też plany turystów. Część linii zaczęło masowo odwoływać połączenia, często z minimalnym wyprzedzeniem. Stało się jasne, że nie da się obsłużyć wszystkich podróżnych, którzy kupili bilety.
Powód jest bardzo prosty: przez dwa lata pandemii z pracy w lotnictwie odeszło wiele osób. Teraz wcale nie mają zamiaru wracać, chociaż są bardzo potrzebne, bo wiele linii zaplanowało na lato rozkłady porównywalne z tymi sprzed pandemii albo nawet jeszcze bogatsze. Jednak zarówno przewoźnicy, jak i porty cierpią na ogromne braki kadrowe. Sektor lotniczy apeluje do brytyjskiego rządu o szerokie otwarcie rynku pracy na chętnych z Unii Europejskiej, a szef Ryanaira chce nawet, by w obsłudze pasażerów pomagało wojsko.
Czytaj także: Last minute odleciało. Tanie latanie niedługo może się skończyć
Lotniska zapchane, linie lotnicze przeszarżowały
Lotniczy chaos tym razem nie jest zatem efektem pandemicznych ograniczeń, ale – paradoksalnie – ich zniesienia i próby powrotu do normalności. Tyle że w krótkim czasie to zadanie niemożliwe, szczególnie że praca na lotniskach przy odprawie pasażerów czy obsłudze samolotów na płycie nie należy ani do lekkich, ani do wyjątkowo atrakcyjnie płatnych. Kto w ciągu ostatnich dwóch latach znalazł dla siebie inne zajęcie, być może mniej stresujące i bardziej stabilne, za lotnictwem wcale nie tęskni.
Jeszcze większy bałagan niż w Wielkiej Brytanii miał niedawno miejsce na amsterdamskim lotnisku Schiphol. Tam główna linia KLM okresowo nawet zawieszała sprzedaż biletów na najbliższe rejsy i odwoływała znaczną część z nich. Port okazał się całkowicie niewydolny do obsługi pasażerów. Jednak nie tylko lotniska to dziś wąskie gardło. Także część linii dochodzi do wniosku, że przeszarżowała ze swoimi planami. Lufthansa i jej córka Eurowings właśnie ogłosiły, że odwołują 900 lotów planowanych na lipiec. Powód: brak wystarczającej obsady załóg.
Tymczasem chętnych do latania nie brakuje, nawet mimo coraz wyższych cen biletów. O ile ruch biznesowy odradza się wolniej, o tyle ten turystyczny wraca w imponującym tempie. Tyle tylko że obrazy chaosu i ogromnych kolejek mogą odstraszyć wielu chętnych. Przed liniami i portami bardzo trudne lato, aby przewieźć wszystkich chętnych i zrobić to w warunkach przynajmniej znośnych, bo o dobrych nikt nawet nie marzy. Okazało się, że nie da się po prostu „odmrozić” lotnictwa, bo chociaż samolotów rzeczywiście nie brakuje, to jednak wielu pracowników, rozczarowanych niestabilnością ostatnich dwóch lat, straciło zaufanie do branży.
W takiej sytuacji pomóc może tylko odpowiednie planowanie i urealnienie rozkładów na najbliższe miesiące. Tymczasem linie lotnicze wiosną na wyścigi zwiększały liczbę planowanych połączeń, nie biorąc w ogóle pod uwagę rzeczywistości.
Czytaj też: Przyziemne kłopoty lotniska Chopina
Jak sobie poradzić z lotniskowym chaosem
Polskie porty na tle europejskiego chaosu jawią się na razie jako oaza spokoju. Marne to jednak pocieszenie dla wybierających się do krajów, które z nagłym renesansem branży po prostu sobie nie radzą. Co zrobić w tej sytuacji? Na pewno na lotniska, zwłaszcza te szczególnie dotknięte problemami, trzeba przyjeżdżać wcześniej. Część linii już zaleca, by zrobić to trzy godziny przed odlotem, chociaż nawet taki zapas nie zawsze gwarantuje spokojny odlot.
Warto również, w miarę możliwości, podróżować bez bagażu rejestrowanego, a tylko z podręcznym. Wówczas można ominąć przynajmniej jedną z kolejek (do stanowiska bagażowego), chociaż oczywiście pozostaje ta druga (do kontroli bezpieczeństwa). Kto może, powinien też wybierać mniejsze lotniska, które zazwyczaj radzą sobie lepiej z nową rzeczywistością. Przykładowo w Wielkiej Brytanii jedne z największych utrudnień zdarzały się dotąd w Manchesterze, podczas gdy znacznie bardziej kameralny port w pobliskim Liverpoolu pracował dużo sprawniej.
Niestety prawdziwy test dopiero przed nami, bo najwięcej pasażerów, zwłaszcza przez lotniska południowej Europy, przewinie się w lipcu i sierpniu. To będą gorące wakacje – dla wielu jeszcze zanim ich urlop na dobre się zacznie.
Czytaj także: Rozejm do wakacji. Protest kontrolerów lotów zawieszony