Nie zawsze da się żyć jak zawsze
Wojna, inflacja i inne światowe kryzysy. Kiedy to minie? Niestety nieprędko
JACEK ŻAKOWSKI: – Wojna w Ukrainie, kryzys klimatyczny, pandemia, inflacja, kryzys energetyczny, kryzys zadłużenia, kryzys demograficzny, kryzys migracyjny, kryzys demokracji, kryzys żywnościowy… Dla mnie za dużo jak na raz.
STEVE KEEN: – Zdecydowanie za dużo.
Kiedy znów będzie spokój?
Nieprędko.
Za naszego życia?
Bardzo bym się zdziwił.
Bo?
Bo powszechnie, nieświadomie i bardzo głęboko uwierzyliśmy w ekwilibrium. Czyli w spontaniczny mechanizm, który przywraca równowagę. W fizyce czy chemii to ma sens. Ale w XIX w. wiara w ekwilibrium zainfekowała nauki społeczne, a w XX w. je zdominowała. Zbyt wiele osób wierzy w ekwilibrium, żebyśmy mogli coś istotnie zmienić, zanim będzie za późno. Teraz płacimy za naszą głupią wiarę.
Że „wszystko się ułoży”?
Że „wystarczy nie przeszkadzać”! Najpierw uwierzyli w to klasyczni ekonomiści. A potem, wraz z neoklasyczną ekonomią politycznie znaną jako neoliberalizm, wiara w ekwilibrium opanowała całe nasze myślenie.
János Kornai już w latach 70. wydał głośne „Anti-Equilibrium”.
Ale trend poszedł w przeciwną stronę. Wygrali ekonomiści, tacy jak Milton Friedman czy Paul Samuelson, i politycy tacy, jak Margaret Thatcher czy Ronald Reagan, którzy przekonali Zachód, a potem większość świata, że jeżeli rządy nie będą przeszkadzały rynkowi, to mechanizm rynkowy wszystko poukłada. Zapanowała wiara w wolny rynek, wolny handel itd. Ta wiara przekreśliła faktycznie politykę, ideę sprawiedliwości społecznej i zasadę odpowiedzialności władzy za los obywateli. Miliony ludzi naprawdę uwierzyło, że wszystko, co dobre, zawdzięczają działaniu ekwilibrium – naturalnemu ciążeniu świata ku równowadze, czyli dobremu ładowi.