Powód pierwszy: OPEC, Saudowie i droga ropa
Powodów paliwowej drożyzny jest kilka. Po pierwsze, tradycyjnie, o czym Orlen zawsze chętnie komunikuje: droga ropa. Kartel producentów ropy OPEC+ uchwalił obniżenie produkcji o 2 mln baryłek dziennie. To mniej więcej 2 proc. światowej produkcji. Niby niewiele, ale na rozchwianym i znerwicowanym rynku takie decyzje wywołują panikę i cena skacze. Zwłaszcza że na rynku operują też inwestorzy finansowi, którzy kupują kontrakty na ropę nie po to, by z niej produkować paliwo, ale by sprzedawać takie kontrakty z zyskiem. W efekcie ich oczekiwania spekulacyjne mają wpływ na realny rynek.
Na niewiele zdały się apele prezydenta USA, by OPEC+ nie redukował wydobycia, bo windując cenę, wspiera Rosję. Joe Biden pojechał nawet w tej sprawie do Arabii Saudyjskiej, która stoi za decyzjami OPEC+. W Rijadzie spotkał się z księciem Mohammedem bin Salmanem, tym samym, którym niedawno demonstracyjnie pogardzał do tego stopnia, że nawet nie odebrał od niego telefonu gratulacyjnego po wygranych wyborach. Książę odpowiada bowiem za okrutne morderstwo dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego. Wyprawa do Rijadu i przybijanie z księciem żółwika efektu nie dały, co Biden uznał za świadectwo, że Saudowie trzymają z Putinem.
W rzeczywistości nie wydaje się, by Saudom tak bardzo zależało na losie Putina. Wojna w Ukrainie ma dla nich znaczenie o tyle, o ile wpływa na sytuację na rynku ropy.