Dieselgate powraca. Mercedesy, BMW, volkswageny – 119 modeli z dieslem do wycofania
Ponad siedem lat temu światem motoryzacji wstrząsnęła afera Volkswagena, zwana też dieselgate. Mało kto już o niej pamięta, Volkswagen pokajał się, kary zapłacił, samochody poprzerabiał, prezesa się pozbył. Wydawało się, że cała sprawa przeszła już do historii. Okazuje się, że nie do końca. W ostatnich dniach sąd administracyjny w Szlezwiku wydał wyrok, który może wywołać w dieslowskiej aferze wstrząsy wtórne, o trudnej do przewidzenia skali. 119 modeli leciwych aut z silnikami wysokoprężnymi może zostać wycofanych z ruchu.
Czytaj także: Volkswagen płaci, ale nie klientom
Dieselgate, jeden z większych przekrętów w historii motoryzacji
Na początek wyjaśnijmy tło historyczne. Mniej więcej dziesięć lat temu zafascynowani możliwościami silników wysokoprężnych amerykańscy naukowcy postanowili dokładniej zbadać, jak Volkswagenowi udało się spełnić wyśrubowane amerykańskie normy emisji spalin, zwłaszcza zaś trudnych do ograniczenia, a wyjątkowo szkodliwych tlenków azotu. W trakcie badań drogowych zorientowali się jednak, że auta grubo przekraczają dopuszczalne normy, choć na stanowisku badawczym wszystko było w porządku. Tak wytropiono oprogramowanie fałszujące, jeden z większych przekrętów w historii motoryzacji. Okazało się, że konstruktorzy, nie mogąc spełnić norm bez znacznego obniżania mocy silnika, zastosowali sprytny trik. Komputer pokładowy rozpoznawał, kiedy auto jest poddawane badaniu spalin, i wówczas tak sterował silnikiem, że emitował tyle, ile powinien, a kiedy wyjeżdżał na drogę, emisja rosła.