Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Paliwo musi płynąć, czyli spokojnie, to tylko kryzys paliwowy. Trzy błędy Orlenu

„Awaria dystrybutora”, czyli brak paliwa na stacji Orlen, Warszawa, 30 września 2023 r. „Awaria dystrybutora”, czyli brak paliwa na stacji Orlen, Warszawa, 30 września 2023 r. Agencja Wyborcza.pl
Przeceny Orlenu na stacjach benzynowych wymknęły się spod kontroli. Aby ustabilizować ceny na krajowym rynku, paliwa muszą zdrożeć.

Masowe awarie dystrybutorów na stacjach Orlenu, o których informują media tradycyjne i społecznościowe, to sygnał, że wprowadzona w lipcu strategia zaniżania cen paliw przez płocką grupę powoli bankrutuje. Strategia Orlenu miała osiągnąć dwa cele – stworzyć przestrzeń dla Rady Polityki Pieniężnej do obniżki stóp procentowych oraz uspokoić kierowców, którzy mogliby przypomnieć sobie o wysokich rachunkach za benzynę przy urnie wyborczej. Pierwszy udało się zrealizować – odczyt inflacji za wrzesień wyhamował do 8,2 proc. – ale drugi nie. Co więc poszło nie tak?

Pierwszy błąd Orlenu: Za duża obniżka

Orlen popełnił trzy błędy. Po pierwsze, skala obniżki cen była zdecydowanie za duża. Od początku lipca ceny oleju napędowego zdrożały w Europie o prawie 50 proc., a w Polsce spadły o kilka procent. Na reakcję rynku nie trzeba było długo czekać. Popyt szybko zaczął rosnąć, hurtowi odbiorcy zamiast w bazach paliwowych zaczęli pojawiać się przy dystrybutorach na zwykłych stacjach, a zagraniczni kierowcy ruszyli do Polski, by zatankować. Jednocześnie wygasł prywatny import – nikomu nie opłacało się ściągać drogiego paliwa, by sprzedawać go w Polsce ze stratą.

Czytaj także: Ropa droga, ale paliwo tanie. Takie rzeczy tylko w Orlenie przed wyborami

W sierpniu sytuacja zaczęła robić się poważna. Analitycy Goldman Sachs zaczęli pisać o „cudach nad dystrybutorem”. Zapadła też decyzja o sięgnięciu po rezerwy strategiczne paliw.

Reklama