Decyzja zasadnicza to furtka, przez którą musi przejść każdy podmiot starający się o wejście do gry o atom w Polsce. Została zapisana już w ustawie z 2011 r. o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie obiektów energetyki jądrowej i inwestycji towarzyszących. Ale w tamtym porządku prawnym była jedną z wielu formalności.
Po przejęciu władzy przez PiS ustawę znowelizowano i zapisy o decyzji zasadniczej powędrowały na sam przód ustawy. A wydanie decyzji zasadniczej stało się fundamentem starań o oficjalne rozpoczęcie procesu inwestycyjnego. – Państwo dało tym samym sygnał, że kładzie rękę na atomie. I bez tej zgody nie ma mowy o tym, żeby ktokolwiek funkcjonował na tym rynku – mówi nasze źródło, które chce zachować anonimowość.
78 reaktorów do 2038 roku
O decyzję gorliwie zaczęły starać się wszystkie podmioty, które chciały budować elektrownie jądrowe w Polsce. W grze był również podmiot mieszany, państwowo-prywatny, czyli spółka Orlen Synthos Green Energy (OSGE), która łączyła prywatny kapitał najbogatszego Polaka, Michała Sołowowa, i największej spółki pod kontrolą Skarbu Państwa – Orlenu.
Spółka miała ambitne, żeby nie powiedzieć: bombastyczne plany. Prezes Orlenu Daniel Obajtek opowiadał nie o jednym, ale o 78 małych reaktorach, tzw.