Nowa klasa robotnicza
Oto nowa klasa robotnicza: humanoidy. Zabiorą nam pracę? To już nie jest science fiction
Elon Musk, opuszczając Waszyngton, wyjaśnił, że zrobił już, co mógł dla Donalda Trumpa i Ameryki, a teraz musi wracać do Austin w Teksasie, bo Tesla go wzywa. Koncern samochodów elektrycznych przeżywa ostatnio trudny okres. Maleje sprzedaż aut, co z jednej strony jest efektem bojkotu konsumentów kontestujących działalność polityczną Muska, a z drugiej handlową porażką Cybertrucka, nowego modelu zapowiadanego jako rewolucja w elektromobilności.
Jednak dyrektor generalny Musk tłumaczył powrót do Tesli głównie koniecznością zajęcia się Optimusem, który jeszcze w tym roku ma wejść do sprzedaży. Optimus to nie nowy model auta, ale robot humanoidalny, który zdaniem szefa koncernu jest dużo ważniejszym produktem niż samochód elektryczny. Musk obiecuje akcjonariuszom, że Optimus przyniesie gigantyczne zyski, bo będzie „największym produktem wszech czasów”. Jeszcze w tym roku Tesla wyprodukuje 10 tys. takich maszyn, z czego – jak liczy Musk – sprzedać się powinno od razu 5 tys. Bo to jednak będzie produkt drogi (20–30 tys. dol.) i nie jest do końca jasne, jak się przyjmie na rynku. Ale 5 tys. to liczebność rzymskiego legionu – wyjaśnił na swoim profilu X – więc siła, z którą trzeba się liczyć.
Czytaj też: Kto się boi domowego robota?
Idealny pracownik
To militarne porównanie, którego użył Musk, nie oznacza, że będzie to robot bojowy. Wręcz przeciwnie: maszyna pokojowa, a nawet pokojowo-kuchenna. Bo w krótkich filmikach Tesla prezentuje Optimusa jako gosposię krążącą po mieszkaniu z odkurzaczem w ręku albo z mopem, wycierającą podłogę w łazience.