Tym razem większość ekonomistów miała rację – na pierwszym po wakacjach posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe o 25 pkt bazowych. Stopa referencyjna spadła tym samym z 5 do 4,75 proc. Inna decyzja byłaby niespodzianką, skoro wskaźnik rocznej inflacji wynosi już tylko 2,8 proc. (wstępne dane GUS na koniec sierpnia) – jest zatem niewiele wyższy od celu Narodowego Banku Polskiego (2,5 proc.). Prawdopodobne są kolejne obniżki stóp w tym roku – np. w listopadzie, gdy członkowie Rady będą znali kolejną projekcję inflacyjną. Powinni też wziąć pod uwagę, że w ostatnim czasie eksperci NBP zakładali wolniejszy spadek inflacji od rzeczywistego.
Co nam mówią wskaźniki ekonomiczne
Rada pewnie byłaby bardziej odważna w obniżaniu stóp, gdyby nie wysoki deficyt budżetowy. W przyszłym roku ma być co prawda nieco niższy od tegorocznego, ale i tak wyniesie – według rządowych założeń – aż 6,5 proc. To efekt połączenia wysokich wydatków socjalnych, potrzeb związanych z obronnością i korzystniejszych dla samorządów zasad ich finansowania. Do tego dochodzi ostatnie zamieszanie z cenami prądu. Po wecie prezydenta Nawrockiego, blokującym ustawę wiatrakową, rząd obiecuje osobny projekt zamrażający stawki w czwartym kwartale, ale tylko dla gospodarstw domowych. Od stycznia o cenach prądu ma już decydować rynek, chociaż jest nadzieja, że uwolnione taryfy nie będą znacząco różnić się od tych mrożonych.
Wolniej rosną płace, a zatem Rada nie powinna się obawiać wzrostu inflacji z powodu zbyt szybkich podwyżek pensji.