Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

To nie ceny prądu, a ciepła uderzą nas po kieszeni. Politycy niezbyt się przejmują

Prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził nowe taryfy na energię elektryczną dla gospodarstw domowych. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził nowe taryfy na energię elektryczną dla gospodarstw domowych. TBIT / Pixabay
Politycy nie rezygnują z licytowania się na ceny prądu, choć rynek sam się odmraża. Tymczasem to ciepło, a nie prąd, jest największym obciążeniem domowych budżetów. W niektórych miejscach podrożeje nawet o 90 proc.!

Prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził nowe taryfy na energię elektryczną dla gospodarstw domowych. Będą obowiązywać do końca tego roku. Co to dla nas oznacza? Nic szczególnego, bo zgodnie z przyjętą w pośpiechu przez Sejm ustawą o mrożeniu cen energii elektrycznej, szybko podpisanej przez prezydenta, ceny, które zapłacimy w ostatnim kwartale tego roku pozostają na niezmienionym poziomie: 0,5 zł/kWh netto, czyli 0,62 zł z VAT.

To po co ta nowa taryfa ustalona przez szefa URE, która wynosi obecnie ok. 0,57 zł/kWh netto? Po to, by spółki energetyczne, które sprzedają nam ów mrożony prąd, mogły dostać wyrównanie z budżetu, czyli różnicę między stawką ustawową a taryfową. W całym 2025 r. zakładano, że budżet dopłaci nam do rachunków za prąd 2 mld zł. Teraz okazało się, że na finale trochę zaoszczędzi, bo taryfa zatwierdzona przez szefa URE jest wyraźnie niższa od tej, która obowiązywała wcześniej (0,62 zł/kWh netto).

Czytaj także: Wyjaśniają, żeby zaciemnić

Licytacja między rządem a prezydentem

Polska jest ostatnim krajem w UE, który stosuje mrożenie cen energii elektrycznej, bo prąd stał się u nas politycznym zakładnikiem. Wszystkie partie umówiły się, że energia elektryczna jest wyznacznikiem tego, czy władza jest prospołeczna, czy antyspołeczna. To pułapka, w którą dał się złapać rząd Tuska, który cały czas stara się myśleć kategoriami PiS i wszystko, co mogłoby zostać wykorzystane przeciw niemu przez Jarosława Kaczyńskiego, stara się usuwać z zasięgu jego ręki.

Reklama