To już piąta i najprawdopodobniej ostatnia obniżka stóp procentowych w tym roku. Jeszcze przed majowym posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej stopa referencyjna wynosiła 5,75 proc., teraz jest na poziomie 4,25 proc. To spektakularne poluzowanie polityki pieniężnej, ale w pełni uzasadnione, skoro inflacja wydaje się – na razie – pod kontrolą. Już od lipca wskaźnik rocznej inflacji znajduje się w zakresie celu Narodowego Banku Polskiego (to przedział pomiędzy 1,5 a 3,5 proc.). Co więcej, ceny rosną od lata w tempie bardzo stabilnym – ok. 3 proc. Roczna inflacja, według tzw. szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statycznego, wyniosła w październiku 2,8 proc. To nawet nieco lepszy wynik niż ten prognozowany przez ekspertów. Nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższych miesiącach miało stać się coś złego.
Inflacja pod kontrolą
Z ostatnich danych GUS wynika, że w październiku ceny wzrosły w Polsce zaledwie o 0,1 proc. w porównaniu z wrześniem. Na tym samym poziomie pozostał koszt zakupu artykułów żywnościowych (wreszcie tanieje masło i mleko, za to rośnie ryzyko podwyżek cen jaj), zdrożało natomiast – o 1 proc. – paliwo. W najbliższych miesiącach główna niepewność dotyczy cen prądu, bo w styczniu kończy się już ustawowe mrożenie stawek dla gospodarstw domowych. Rząd zapowiada, że dzięki spadkowi hurtowych cen prądu, koszt dla gospodarstw domowych nie powinien się znacząco zmienić (chociaż wzrośnie tzw. opłata mocowa, doliczana do rachunku). Jeśli rzeczywiście tak będzie, inflacja także w kolejnych miesiącach ma szansę pozostać w zakresie celu NBP.
Co to oznacza dla Rady Polityki Pieniężnej? Prawdopodobnie stopy nie zostaną zmienione na ostatnim w tym roku posiedzeniu w grudniu. Otwiera się jednak przestrzeń do ich kolejnych obniżek już w przyszłym roku. Z drugiej strony większość członków Rady zapewne będzie ostrożna. Bo inflacja na poziomie niespełna 3 proc. co prawda nie szkodzi gospodarce, ale też nie uzasadnia zbyt głębokiego cięcia stóp. Te mogą ustabilizować się na poziomie nieco niższym od obecnego (dla stopy referencyjnej byłoby to 3,5–4 proc.). To dobra wiadomość dla spłacających kredyty. Gorzej wygląda sytuacja oszczędzających, bo banki, w ślad za decyzjami RPP, obniżają oprocentowanie depozytów. Robią to, aby chronić swoje zyski (w tym roku jeszcze lepsze od ubiegłorocznych). Przygotowują się na to, że najprawdopodobniej w przyszłym roku zapłacą dużo wyższy niż dotąd podatek CIT (aż 30 proc.) – tak chce rząd, a prezydent raczej nie zablokuje stosownej ustawy.
Cenowa stabilizacja
Po kilku latach dramatycznej drożyzny cenowa stabilizacja przynosi wytchnienie, ale nie wiadomo, jak długo potrwa. Zdają sobie sprawę z tego też zapewne członkowie RPP. A skoro polska gospodarka rośnie w zdrowym tempie (ok. 3,5 proc. rocznie), nie ma powodu, aby ją dodatkowo stymulować. O ile zatem stopy są dziś na poziomie najniższym od marca 2022 r. (czyli okresu zaraz po pełnoskalowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę), to powrotu do bardzo niskiego ich poziomu z pierwszej fazy pandemii z pewnością nie ma. Byłby to zresztą poważny błąd, który już raz RPP – razem z wieloma innymi bankami centralnymi – popełniła, kładąc wówczas podwaliny pod eksplozję drożyzny. Kojarzymy ją przede wszystkim z galopadą cen surowców energetycznych w 2022 r., ale przecież zaczęła się wcześniej, z powodu pandemicznego chaosu i zalewania gospodarki publicznymi pieniędzmi. Teraz wysoka inflacja została wreszcie pokonana, ale pamięć o niej pozostaje – w nas wszystkich, czyli konsumentach.