Statystyki nie kłamią, raporty OECD też nie. Zwłaszcza dotyczące ochrony zdrowia. W najnowszym, zatytułowanym „Health at a Glance 2018” („Zdrowie w skrócie”), Polska pod względem liczby lekarzy znalazła się w Europie na ostatnim miejscu.
Najgorzej z podstawową opieką zdrowotną
W najtrudniejszym położeniu jest podstawowa opieka zdrowotna, ponieważ na tle wszystkich specjalizacji odsetek lekarzy rodzinnych kształtuje się u nas na poziomie zaledwie 9 proc. W pozostałych krajach wskaźnik ten wynosi od kilkunastu do 27–38 proc., a w Portugalii nawet rekordowe 46 proc.
I marną jest pociechą, że Grecy mają gorzej (5 proc.), ponieważ akurat oni pod względem liczby wszystkich praktykujących lekarzy na tysiąc mieszkańców biją inne państwa na głowę – współczynnik ten wynosi u nich 6,6. Średnia europejska to 3,8, a w Polsce – znów tylko 2,4.
Czytaj także: Dlaczego młodzi medycy wyjeżdżają za granicę
Na oddziałach brak lekarzy
Na ochronę zdrowia skarżą się wszyscy od lat, młodsi i starsi, ale głośne narzekania na brak lekarzy zaczęły się dopiero w ostatniej dekadzie. Na ogół dotyczą one specjalistów rozmaitych dziedzin spoza podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) – dyrektorzy szpitali nie mają bowiem kim zapełnić grafików dyżurów, brakuje obsady na oddziałach, a pacjenci cierpią w długich kolejkach.
Opieka podstawowa, którą zajmują się lekarze rodzinni często na samozatrudnieniu, nie odczuwała do tej pory niedostatków specjalistów, a przynajmniej nie mówiono o tym otwarcie.