Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Wójt nad dziennikiem? Nowe prawo oświatowe

Premier Mateusz Morawiecki Premier Mateusz Morawiecki Kancelaria Prezesa RM
Mateusz Morawiecki proponuje zmiany przepisów w prawie oświatowym, pozwalające przeprowadzić matury mimo strajku. Co teraz? Czy rząd ostatecznie ograł nauczycieli?

A i owszem: wójtowi może przyjdzie pochylić się nad dziennikiem razem z nauczycielem. Bo wyznaczony przez samorząd nauczyciel ma być ostateczną instancją, która wystawi oceny końcowe uczniom klas maturalnych, jeśli nie zbierze się rada klasyfikacyjna i jeśli nie zdecyduje się na to sam dyrektor szkoły. Taką propozycję zmian przepisów przedstawił premier Mateusz Morawiecki w odpowiedzi na strajk nauczycieli.

Rząd ograł nauczycieli?

Bez ocen końcowych – w świetle obecnych przepisów – matury zdawać nie można. A tam, gdzie protest trwa, rady klasyfikacyjne, niezbędne, by te oceny wystawić, mogą się nie zebrać. Czas na ich wystawienie mija z końcem tygodnia. Jeśli jednak przedstawione przez premiera zmiany przyjmie parlament, a raczej gdy już to zrobi, to ograniczenie czasu też przestanie obowiązywać.

Co teraz? Czy rząd ostatecznie ograł nauczycieli? Na pewno dla strajkujących przyszedł czas na wzięcie głębokiego oddechu i przytomną analizę, o co w ich proteście realnie chodzi: jaki jest cel tej gry? Jaki oręż został do dyspozycji?

Czytaj także: Dyrektorzy przejmują strajk

PiS dowodzi, że nauczyciele są zbędni

Jeśli celem jest – zgodnie z formalnymi deklaracjami – tysiąc złotych netto podwyżki, wygląda na to, że osiągnąć go będzie trudno. Ale wielu – i wiele (bo przecież znacznie więcej tu kobiet) – spośród startujących do protestu z takim założeniem po ponad dwóch tygodniach przegadanych w pokojach nauczycielskich i przesiedzianych przed programami telewizyjnymi dziś myśli inaczej. Że już nie o pieniądze tu chodzi, że – jakkolwiek by to górnolotnie nie brzmiało – naprawdę chodzi o godność. Poczuli to, poczuły.

I czują mocniej z każdym ruchem władz, coraz mocniej pokazujących nauczycielom i nauczycielkom ich zbędność. A skoro tak, to może zdecydują się jeszcze w strajku wytrzymać. Bo w historii protestów ostatnich trzech lat nigdy nie było tak prawdopodobne, że do strajkującej jednej grupy zawodowej lada moment dołączą inni wściekli i upokorzeni. Lekarze, pracownicy socjalni. Takie wsparcie radykalnie zmieniłoby układ sił między nauczycielami i rządem. Kto wie, co mogłoby z tego wyniknąć.

Edwin Bendyk: Strajk wszedł w decydującą fazę

Nauczyciele mają ostatni oręż do walki

A oręż? Ten najważniejszy nauczyciele i nauczycielki wciąż mają, choć sami jakby ignorowali jego siłę rażenia. Największą stratą spowodowaną przez brak porozumienia między protestującymi i rządem są przepadające trzeci tydzień lekcje ponad 4 mln dzieci (po odjęciu 700 tys. gimnazjalistów i ósmoklasistów). Pytanie tylko, kiedy wszyscy zainteresowani połapią się, że nie o egzaminy tak naprawdę w szkole i w edukacji w ogóle chodzi. Nie o przekraczanie kolejnych progów, przez które mogą przepchnąć uczniów ustawodawcy z pomocą leśników, strażników więziennych i spolegliwych lokalnych polityków. Spuszczenie powietrza z tematu matur może przybliża do tego momentu. Pytanie, czy przeczołgiwanym przez rząd nauczycielom wystarczy determinacji, by do niego doczekać.

Jan Hartman: Arcybiskup Głódź znieważył nauczycieli

Reklama

Czytaj także

Społeczeństwo

Zdelegalizować Kaczyńskiego, Trumpa i Orbána? Czyli jak naprawić kraj po populistach. Będzie wrzask

Prof. Kim Scheppele, socjolożka, o tym, jakie metody ma demokracja, aby poradzić sobie ze skutkami rządów populistów.

Jacek Żakowski
03.12.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną