Od najbliższego poniedziałku ruszyć więc mają zajęcia praktyczne w szkołach policealnych, niektórych technikach lub szkołach branżowych. W małych grupach (na razie nie podano, jak licznych) mogą też odbywać się zajęcia dla dzieci i młodzieży w domach kultury. Możliwa też stanie się organizacja zajęć indywidualnych na uczelniach artystycznych.
Więcej znaków zapytania dotyczy jednak kolejnego tygodnia. Od 25 maja w szkołach podstawowych powinna być zorganizowana opieka nad dziećmi z klas 1–3, a także indywidualne konsultacje – w szkołach – dla maturzystów i ósmoklasistów zdających egzamin. Od 1 czerwca robi się jeszcze ciekawiej, bo możliwość konsultacji z nauczycielami ma się pojawić dla uczniów wszystkich klas – np. gdyby ktoś chciał poprawić ocenę.
Dariusz Chętkowski: Nauczyciele obawiają się otwarcia szkół
Kto i kogo ma uczyć?
Na nauczycielskich forach zawrzało, bo jakoś nie bardzo można sobie to wszystko wyobrazić. Według premiera i szefa MEN w trakcie zajęć opiekuńczych ma też być prowadzona „jakaś forma zajęć dydaktycznych”. Przy czym nauka zdalna ma być kontynuowana. Jak to połączyć? Rozstrzygnięcia rząd, jak zwykle, zostawia dyrektorom szkół i samorządom. Bo co np., gdy pani jest jedna, do szkoły zgłasza się czwórka dzieci z jej klasy – na cały dzień, do godz. 17 – a dwudziestka zostaje w domach? Pani, jeśli ma jeden etat, powinna pracować w szkole maksymalnie niecałe pięć godzin dziennie. Może da się połączyć tę czwórkę dzieci z grupką z innej klasy – ale co z zajęciami dydaktycznymi, gdy dzieci w szkole są w różnym wieku?
Może z dziećmi w szkole mogłyby pracować nauczycielki świetlicy? Ale żeby mogły prowadzić zajęcia dydaktyczne, chyba trzeba byłoby podpisać z nimi osobne umowy? Jak do nauki zdalnej mają się mieć konsultacje w szkołach? Na jakich zasadach mają w nich uczestniczyć maturzyści, skoro od 24 kwietnia są już absolwentami szkół? Kto za to zapłaci?
Połap się sam, nauczycielu, rodzicu, uczniu
Zapowiedź otwarcia przedszkoli i żłobków przyniosła dziesiątki pytań, na które w porę nie znaleziono odpowiedzi. Było wiadomo, że wątpliwych kwestii związanych z częściowym uruchomieniem szkół będzie jeszcze więcej. Zamiast jednak z wątpliwościami się uporać, i tym razem przedstawiono scenariusz, który przypomina raczej zdawkową instrukcję składania mebli załączaną do tanich regałów: „Masz tu, użytkowniku, kilka schematów, połap się, jak to ma być po kolei; jeśli nie wiesz, to popytaj kolegów; jakoś sobie przecież poradzisz”.
Zabrakło także tego, czego najbardziej wypatruje znaczna grupa nauczycieli szkół średnich, czyli wytycznych w sprawie organizacji matur. Chodzi o ważne praktyczne kwestie – obowiązkowe odległości między zdającymi, czyli liczbę potrzebnych pomieszczeń do organizacji egzaminów, a wraz z nią – liczbę egzaminujących nauczycieli. Jak poinformował minister Piontkowski, prace trwają, a wytyczne zostaną przedstawione na osobnej konferencji – za kilka dni.
Czytaj też: Nieśmiałe otwarcie żłobków i przedszkoli. To się nie mogło udać
Panie Ministrze, matury za miesiąc!
Dla przypomnienia: początek matur, Panie Ministrze, decyzją rządu zaplanowano na 8 czerwca, zostały więc do nich niecałe cztery tygodnie. W normalnych warunkach organizacyjne przygotowania do majowego egzaminu ruszają w lutym, z trzymiesięcznym wyprzedzeniem. W tych normalnych warunkach dyrektorzy szkół i egzaminatorzy muszą zachować uważność, bo błahe, zdawałoby się, niedopatrzenie może rozwinąć się w poważne kłopoty i dla nich, i dla egzaminowanych.
W warunkach nienormalnych, jak obecne, wyzwań i wymogów do ogarnięcia z pewnością będzie więcej. Informację o nowym terminie matur podali Państwo prawie miesiąc temu. Czy wypracowanie wytycznych sanitarnych przez cztery tygodnie naprawdę przekracza możliwości władz?
Czytaj też: Maturzyści dostali prezent. A co dla młodszych?