Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Problemy młodych dopiero się zaczną. Bądźmy czujni

Problemy młodych dopiero się zaczną. Dorośli, bądźcie czujni

Dzieci w maseczkach. 1 września 2020 r. Dzieci w maseczkach. 1 września 2020 r. Mariusz Przygoda / Forum
Na młodych ludzi nigdy nie czyhało tyle niebezpieczeństw co dziś – mówi Mirosława Kątna, psycholożka, przewodnicząca zarządu Komitetu Ochrony Praw Dziecka.

KATARZYNA CZARNECKA: Kiedy zaczął się lockdown, dzieci się cieszyły, że nie muszą chodzić do szkoły?
MIROSŁAWA KĄTNA: Przez pierwsze dwa–trzy tygodnie dało się zaobserwować radość, bo nagle zniknęły pewne uciążliwości: poranna pobudka, ciągły pośpiech, stres przed klasówką czy odpytywaniem. W głowach pojawiła się wizja luzu i nieoczekiwanej swobody. Ale ten stan nie trwał długo. Można to porównać do samopoczucia u nas, dorosłych: kiedy mamy trochę luzu, jesteśmy zadowoleni, kiedy mamy go więcej, zaczynamy się niepokoić, a kiedy mamy go za dużo, nie możemy się w tym odnaleźć. To wynika z natury człowieka. Ale w przypadku dzieci doszły jeszcze inne stresory.

Jakie?
Najpoważniejszym był zwyczajny lęk o zdrowie i życie. To bardzo destrukcyjny czynnik w życiu każdego człowieka, ale dzieci nie do końca go rozumieją. Jeśli widzą, że na zewnątrz jest straszna burza, to boją się konkretnego zjawiska, a koronawirus jest niewidoczny. W dodatku wiele z nich nie mogło o nim rozmawiać, bo sami rodzice byli przerażeni, bezradni, nie umieli wytłumaczyć zagrożenia sobie, a co dopiero dzieciom. I nie wiadomo, kiedy to się skończy. Łatwiej zwalczać wroga, jeśli wiadomo, że on się za tydzień czy miesiąc wycofa, a tu takiej perspektywy nie było.

Ogromnie ważne dla samopoczucia, dobrostanu i rozwoju dzieci są relacje rówieśnicze. A w przypadku nastolatków – pierwsze emocje związane z zauroczeniami czy miłościami. Zamknięte w domu, bez szans na bezpośredni kontakt z innymi, czuły się już po krótkim czasie bardzo źle.

Reklama