Społeczeństwo

Cięcia w edukacji. Na pierwszy rzut poszły pensje nauczycieli

Nauczyciele prowadzą lekcje w czasie epidemii koronawirusa. Nauczyciele prowadzą lekcje w czasie epidemii koronawirusa. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Władze Łodzi kazały dyrektorom kroić budżet, no to kroją. Jedni tną trzynastki, inni etaty pracowników obsługi i administracji. A nawet wydatki na prąd, mydło i wodę.

Przeczytałem w internecie, że „miasto porozumiało się z dyrektorami szkół w sprawie budżetu”. Będą więc pieniądze na wynagrodzenia nauczycieli. Hurra! Z radością pobiegłem do szkoły, dzielę się z kolegami wspaniałą nowiną, trafiam na dyrektorkę, a ona mówi, że to ściema. Władze gadają jedno do mediów, a drugie do dyrektorów. W budżecie szkoły wciąż nie ma pieniędzy na jeden miesiąc. Który wybieram?

Za coś takiego mieliśmy ochotę wywieźć szefową na taczkach, ale się nie dało. Sama odchodzi. Nie wyobraża sobie sytuacji, że nie będzie mogła zapłacić pracownikom za ciężką pracę. Zresztą nie tylko nam. W budżecie nie ma pieniędzy na wynagrodzenia dla administracji i obsługi. I to aż na dwa miesiące. Tak wygląda dogadanie się władz miasta z dyrektorami. Ściema.

Wybraliśmy grudzień. Nie dlatego, że w grudniu są najmniejsze wydatki, jest przecież odwrotnie, to najbardziej kosztowny miesiąc. Jednak grudzień jest ostatnim miesiącem w roku. Mamy nadzieję, że do tego czasu władze miasta naprawdę dogadają się z dyrektorami. Może skończy się pandemia, ludzie ponownie rozkręcą interesy, zaczną płacić podatki i miasto znajdzie pieniądze na wynagrodzenia nauczycieli. Do grudnia wszystko może się zdarzyć. Grudzień bez pensji to dobry wybór.

Dyrektorzy odchodzą

Cieszymy się z doskonałego pomysłu, aby dziurę budżetową umieścić w grudniu. Na pewno dostaniemy wtedy pensję. Przecież władze nie ośmielą się nie zapłacić pracownikom w miesiącu, w którym jest Boże Narodzenie. Znajdą się pieniądze, znajdą.

Reklama