Agata Konarska i Michał Adamczyk, konferansjerzy „koncertu, jakiego dotąd nie było”, zorganizowanego 5 grudnia przez TVP dla żołnierzy i innych służb działających na granicy z Białorusią, przy wsparciu młodszych koleżanek przymilali się do żołnierzy, jak tylko potrafili. Nazywali ich bohaterami i hołubili wielkimi słowy. Składali im „wyrazy najwyższego szacunku”. Wtórował im powstaniec warszawski Jakub Nowakowski, któremu rzucił się dziękować Mariusz Błaszczak. Pewnie w szczególności za to, że nazwał nieszczęśliwych uchodźców, zatrzaśniętych przez Łukaszenkę i Kaczyńskiego w śmiertelnej pułapce, dywersantami. Jedna z „dywersantek” umarła tego samego dnia, osierociwszy piątkę dzieci, dywersiątek.
Wstyd, Trubadurzy! Wstyd, Halino Frąckowiak
Takiej groteskowej hucpy nie widzieliśmy dawno nawet w telewizji Kurskiego. Co trzeba mieć w głowie, aby łączyć żołnierzy pilnujących zasieków i wyłapujących bezbronnych ludzi w lasach z bohaterami, którzy ginęli z rąk okupanta we wrześniu 1939 r., w Bitwie o Anglię albo pod Monte Cassino? Że też im z zażenowania nie pomieszały się języki. Ale nie, najwidoczniej to profesjonaliści – zapłacone, wykonane.
Wielu było w bazie lotniczej w Mińsku Mazowieckim profesjonalistów. Był wielki admirator PiS, patetyczny i bogoojczyźniany Jan Pietrzak i była skompromitowana