Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Konferencja NIK ws. cyberataków. Bomba nie wybuchła

Konferencja prasowa Najwyższej Izby Kontroli ws. cyberataków na urządzenia NIK Konferencja prasowa Najwyższej Izby Kontroli ws. cyberataków na urządzenia NIK Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Rzecznik prasowy Najwyższej Izby Kontroli, witając zebranych na konferencji dziennikarzy, wspomniał o „możliwych atakach na NIK”. To dobrze oddaje stan wiedzy, jaki zaprezentowano.

Na większość pytań funkcjonariusze NIK i zewnętrzny anonimowy ekspert odpowiadali: „nie można wykluczyć”, „trwają badania”, „jesteśmy w stałym kontakcie z Citizen Lab”. Ale dociskani przez dziennikarzy w zasadzie potwierdzili, że żadnej analizy Citizen Lab dotąd nie przeprowadził. Padło w tym kontekście jedno nazwisko: Jakuba Banasia, społecznego doradcy prezesa NIK, którego telefon ma być wysłany do badań.

Wygląda to tak, jakby podana przez RMF w piątek informacja o ataku na NIK była wyciekiem niekontrolowanym, a NIK nie był przygotowany do udzielenia konkretnych informacji.

Pegasus? „Nie możemy wykluczyć”

W konferencji uczestniczyła silna obsada: radca prezesa NIK Janusz Pawelczyk, dyrektor Biura Informatyki Michał Czech, kierownik Wydziału Bezpieczeństwa Grzegorz Marczak oraz, zdalnie i anonimowo, „ekspert zewnętrzny”.

Przedstawiono, jak powiedział Pawelczyk, „wstępne wyniki” badania cyberataków na NIK. Zaznaczył, że ze względu na unormowania prawne inwigilacji w Polsce (m.in. konieczność uzyskania wobec każdej osoby zgody sądu) i zważywszy na ogromną skalę ataków, nie sposób przyjąć, że były zgodne z prawem. Po czym potwierdzono to, co wiemy od piątku: 7300 zdarzeń od marca 2020 do końca 2021 r. na 535 urządzeń mobilnych pracowników. „Nie jesteśmy w stanie wykluczyć, że był to Pegasus. Zaatakowano m.in. trzy urządzenia osób z najbliższego otoczenia szefa NIK, w tym Jakuba Banasia” – poinformował Grzegorz Marczak.

Reklama