Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Wojna w szkole. Będzie pokój między dziećmi z wrogich narodów?

Świetlica dla dzieci z Ukrainy we Wrocławiu Świetlica dla dzieci z Ukrainy we Wrocławiu Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Gdy w Ukrainie wojna, polska szkoła, w której są uczniowie pochodzący z obu stron konfliktu, też nie będzie spokojna. Czy nauczyciele dadzą radę utrzymać pokojowe stosunki między nimi?

Gdy w szkole pojawi się uczeń o skrajnych poglądach, konflikt jest nieunikniony. Wystarczy, że przyjdzie jeden kibol, a natychmiast wytropi zwolennika przeciwnej drużyny – często wydumanego – i dochodzi do walk.

W Łodzi tak jest od lat. Kiedy więc przyjmujemy zwolennika jakiegoś klubu, możemy być pewni, że natychmiast zacznie się polowanie na przeciwników. Jeśli ich nie będzie, na celowniku znajdą się nauczyciele. „A pan komu kibicuje, panie profesorze?” – zapyta kibol. Kto ma skrajne poglądy, szuka wroga.

Do polskich szkół przyjmowane są dzieci ukraińskie, większość po traumie. Będzie ich coraz więcej, ich trauma też będzie coraz większa. Część z nich będzie chciała manifestować skrajne poglądy, np. nienawiść do Rosjan. A w polskich szkołach są uczniowie mający rosyjskie korzenie. Mogą być uznawani przez grupę skrajnie myślących Ukraińców za wrogów.

Szkoła. Trudno liczyć na święty spokój

Gdy miałem kibola w klasie, wystarczył niewielki gest, zbyt późna odpowiedź na zaczepne pytanie, aby uznał kogoś za wroga i szukał okazji do agresywnych działań. Trzeba było wielkiego wysiłku wychowawczego, aby konflikt między dwiema osobami – kibolem i jego wydumanym wrogiem – nie objął innych uczniów. Wystarczy jeden agresywny osobnik, aby wywołać w szkole falę niepożądanych zdarzeń. Od jednego agresywnego nastolatka do wybuchu przemocy w całej szkole jest bardzo blisko. Trudno oczekiwać, że wszystkie dzieci ukraińskie będą grzeczne, spokojne i dobrze ułożone. Byłoby wręcz absurdem liczyć na święty spokój w szkole, gdy przyjdą do niej duże grupy dzieci, które widziały wojnę.

Reklama