Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Wielu Białorusinów jest gotowych umierać za wolną Ukrainę

Uroczystości pogrzebowe ukraińskich żołnierzy Uroczystości pogrzebowe ukraińskich żołnierzy Kai Pfaffenbach / Reuters / Forum
Mamy jeden cel: to wolna i demokratyczna Białoruś. Mając takich sąsiadów jak Polska, kraje bałtyckie i Ukraina, uda nam się nie być w ogonie postępu – mówi Andrej, członek białoruskiego batalionu ochotników walczących za Ukrainę.

Paval Kuhta chciał jechać walczyć z Rosją zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie. Koledzy przekonali go, żeby został w Polsce i zajął się rekrutacją ochotników, bo Białorusinów gotowych umierać za wolną Ukrainę jest więcej.

O wojnie bez romantyzmu

Dwa dni po rozpoczęciu agresji w Domu Białoruskim w Warszawie zapadła decyzja o powołaniu Centrum Pomocy Białoruskim Ochotnikom Walczącym o Ukrainę. Zrekrutowani dołączają do batalionu im. Kastusia Kalinowskiego (polsko-białoruskiego uczestnika powstania styczniowego) walczącego w ramach międzynarodowego legionu, którego powstanie ogłosił w mediach prezydent Wołodymyr Zełenski.

Najważniejsze zadania Kuhty jako koordynatora Centrum to zbiórka pieniędzy i sprzętu oraz rekrutacja ochotników i wysłanie ich na granicę z Ukrainą. Informacje o naborze można znaleźć w mediach społecznościowych Białoruskiego Domu, na Telegramie i Facebooku. Wszyscy są weryfikowani zarówno przez Centrum, jak i stronę ukraińską. W ciągu pierwszych dwóch tygodni wyjechały cztery grupy mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat. Ilu ich było dokładnie, Paval Kuhta nie może powiedzieć. Mówi ogólnikowo, że kilkudziesięciu.

O obcokrajowcach walczących z Rosją po stronie ukraińskiej głośno zrobiło się teraz, ale w wojnie trwającej od 2014 r. brali już udział. Jednym z nich był Kuhta.

– W latach 2016–17 walczyłem jako ochotnik w Donbasie. Od szkoły byłem opozycjonistą. Kiedy Rosjanie napadli na Ukrainę, zdecydowałem, że muszę tam pojechać i walczyć.
– Jak zareagowała rodzina?

Reklama