Szpitale to nie więzienia. Kontakt chorych z bliskimi jest ważny – ważne, by był bezpieczny
Dwa lata pandemii zmieniły szpitalne obyczaje. Okazało się, że niewiele z tych budynków było architektonicznie przygotowanych na wypadek ryzyka rozprzestrzeniania się infekcji. Zresztą dyrektorzy placówek sprofilowanych w kierunku leczenia chorób zakaźnych w momencie wybuchu epidemii też doświadczyli iluminacji, że nie mają oddziałów intensywnej terapii ani izolatek – więc jak zapewnić bezpieczeństwo sanitarne w szpitalach wielospecjalistycznych, zwłaszcza w starych budynkach, gdzie pacjenci muszą być skoszarowani w kilkuosobowych salach?
Czytaj także: Szpitale przyszłości – nauki z pandemii
Należało podjąć decyzje minimalizujące groźbę przenoszenia zakażeń, co skupiło się na chorych i ich bliskich, którym zakazano odwiedzin. Nie było to dla nich wygodne, za to cieszyło personel, który już przed pandemią patrzył na tabuny odwiedzających zazwyczaj mało przychylnym okiem.
Dlatego gdy dziś z uwagi na zniesienie stanu epidemii covid-19 trzeba przywrócić dawne zwyczaje, nie wszystkie szpitale chcą je usankcjonować. O prawie chorych do kontaktu z bliskimi musiał im przypomnieć Rzecznik Praw Pacjenta (RPP).
Szpital to nie więzienie
Na stronie Biura RPP ukazał się komunikat z konkretnym tytułem: „Nie można ograniczać odwiedzin u pacjentów przebywających w szpitalu”. – Utrzymywanie restrykcyjnych ograniczeń może naruszać zbiorowe prawa pacjentów – twierdzi rzecznik Bartłomiej Chmielowiec.