Złe wzorce są już przećwiczone na rodzicach polskich, których od lat wszelkimi sposobami zniechęca się do tego, żeby żądali od szkoły zorganizowania zajęć z etyki albo religii innej niż katolicka, do czego mają pełne prawo – mówi Dorota Wójcik, prezeska fundacji Wolność od Religii z Lublina. Jak twierdzi, fundacja dostaje już sygnały, że podobny proceder stosuje się wobec uchodźców. – W prawie każdej polskiej szkole liczba dzieci uchodźczych się zwiększyła, ale nie przybyło zajęć etyki i uczniów, którzy nie uczęszczają na religię, a ten czas spędzają np. w świetlicy.
Religia w szkole. W domyśle: katolicka
Zaobserwowała to m.in. Monika Szydło z 67-tysięcznych Siemianowic Śląskich. Kilka lat temu prezydent tego miasta Rafał Piech zawierzył Siemianowice Matce Boskiej. Maryję nazwał prawdziwą „menedżerką” miasta, przypisując jej zasługi m.in. w zwalczaniu bezrobocia. Teraz Siemianowice jak cała Polska otworzyły się na wojennych uchodźców, a ich dzieci trafiły do miejscowych szkół i przedszkoli.
Do jednego z nich chodzi syn Moniki Szydło, ucieszyła się więc, że będzie miał towarzystwo w świetlicy, gdzie przesiaduje, gdy w klasie odbywają się zajęcia z religii, bo w nich nie uczestniczy. Choć wśród Ukraińców jest 65 proc. wyznawców prawosławia, 9,5 proc. ateistów i tylko 1 proc. rzymskich katolików (dane za 2015 r., badanie Fundacji Inicjatyw Demokratycznych i Ukraińskiej Służby Socjologicznej nie objęło obwodu ługańskiego i anektowanego Krymu), to pani Monika zorientowała się, że w przedszkolu jej syna wszystkie dzieci z Ukrainy są zapisane na religię katolicką. Jak twierdzi, takich przypadków w Siemianowicach Śląskich jest więcej.
Opracowała więc ulotkę i plakaty informujące o tym, że zajęcia z religii nie są w polskich szkołach obowiązkowe, poza tym gdy pada w nich określenie „religia”, to w domyśle znaczy: „katolicka”. „Nie musicie zapisywać na nią dzieci. Możecie złożyć wniosek w sekretariacie szkoły, aby Wasze dzieci miały zorganizowaną religię Waszego wyznania. Mogą chodzić również na etykę lub nie chodzić na żadne z wymienionych zajęć” – napisała w nich po polsku oraz ukraińsku i kolportowała w Siemianowicach Śląskich na własną rękę.
Z podobnym przesłaniem wystąpiła fundacja Wolność od Religii, ale szerzej: w kampanii internetowej i billboardowej. Przygotowała (do pobrania) grafiki, a w Lublinie, Krakowie, Rzeszowie, Wrocławiu, Białymstoku i Radomiu rozwiesiła 27 billboardów w ukraińskich barwach oraz dwóch wersjach językowych. „W Polsce religia i etyka to przedmioty dodatkowe. Możesz uczestniczyć w zajęciach religii, lekcjach etyki, w obu lub żadnym z nich” – czytamy. „Religia w Polsce nie jest obowiązkowa. Jeśli rodzice nie złożą pisemnego życzenia, aby dziecko uczestniczyło w lekcjach religii katolickiej, dziecko nie ma obowiązku uczęszczać na te zajęcia” – informuje kolejny. Następne instruują uchodźców, że mogą zapisać dzieci na dowolną religię, a szkoła ma obowiązek umożliwić im udział w zajęciach. Podają też szczegóły, np. taki: gdy jest mniej niż siedmiu chętnych, szkoła w porozumieniu z właściwym Kościołem ma zorganizować zajęcia w grupie międzyszkolnej lub punkcie katechetycznym.
Obywatelki i obywatele Ukrainy, którzy przyjeżdżają do Polski, zmagają się z wieloma problemami, są zestresowani, wielu nie zna języka polskiego. Są wdzięczni za pomoc i często zapisując dzieci do przedszkola czy szkoły, „z automatu” podpisują wszystko, co zostanie im podsunięte – tłumaczy fundacja na swojej stronie i w mediach społecznościowych, a udostępniają to inne organizacje: równościowe, obywatelskie i wspierające Ukraińców od początku inwazji Rosji i wywołanej wojną fali uchodźców.
Ukraińcy mylą religioznawstwo z religią
Od 24 lutego granicę polsko-ukraińską przekroczyło ponad 4 mln 21 tys. uchodźców z Ukrainy – poinformowała Straż Graniczna w miniony weekend (11–12 czerwca). Eksperci szacują, że wyjeżdża ok. 40 proc. osób, które tu dotarły. Według różnych źródeł pozostaje u nas od 1,5 do 2 mln uchodźców. Łącznie z tymi, którzy żyli w Polsce już przed inwazją, to już 3,2 mln Ukrainek i Ukraińców, populacja naszego kraju po raz pierwszy w historii przekroczyła 40 mln osób – szacuje Unia Metropolii Polskich. Wśród uchodźców dominują kobiety i dzieci. W wieku szkolnym jest ok. 800 tys. uchodźczych dzieci, co czwarte uczy się w polskiej szkole, ale ile jest zapisanych na zajęcia religii (katolickiej czy innej), nie wiadomo, bo nikt tego nie monitoruje.
„Do klasy syna przyszły dwie dziewczynki z Ukrainy. Jedna chodzi na religię, a druga nie” – tak Agnieszka z Poznania skomentowała post reportera „Polityki” na facebookowej grupie „Nasze dzieci nie chodzą na religię” (7,8 tys. członków) o tym, że szuka przykładów zapisywania dzieci uchodźczych na religię „z automatu”. Magdalena z Zabrza: „O dziwo u nas w szkole dzieci ukraińskie nie zostały zapisane z automatu. Nie chodzą na religię”. Anna: „Chyba nie chodzą, córka mówiła, że w jej szkole świetlica pękała w szwach, jak były rekolekcje”.
– Nie dotarły do nas żadne informacje o nieprawidłowościach przy zapisywaniu dzieci uchodźców na zajęcia z religii w szkołach czy przedszkolach – mówi ks. prot. Jarosław Antosiuk, dziekan krakowski i rzecznik łódzko-poznańskiej diecezji prawosławnej. Podkreśla, że polscy wolontariusze coraz częściej zwracają się do prawosławnej diecezji o otoczenie ukraińskich uchodźców opieką duszpasterską. – Nie zauważyliśmy negatywnych zjawisk w tym zakresie, wręcz przeciwnie.
Sprawy światopoglądowe zeszły na dalszy plan?
– Rodzice dzieci ukraińskich nie zgłaszali nam żadnych nieprawidłowości – informuje także Piotr Kochanek z Urzędu Miasta w Siemianowicach Śląskich. Jak twierdzi, sygnał Moniki Szydło był jedynym, jaki dotarł do urzędników. Do miejscowych szkół i przedszkoli chodzi (stan na 14 czerwca) 204 dzieci z Ukrainy, ale nie wiadomo, ilu na religię, bo magistrat tego nie sprawdza. Piotr Kochanek: – To leży w gestii dyrektorów placówek. Od nich też wiemy, że mają „gotowce”, czyli ukraińskie tłumaczenia dokumentów podpisywanych przez rodziców dzieci uchodźczych. Wątpliwości językowe tłumaczy im dyrektor, nauczyciel lub inna osoba wskazana do pomocy, żeby każdy wiedział, co podpisuje, co musi, czego nie musi i jakie generalnie ma uprawnienia w szkole.
Dyrektor dużej podstawówki w zachodniej Polsce: – Nie ma takiej opcji, żeby ktokolwiek bez pytania rodziców czy opiekunów zapisał ucznia na religię albo choćby na to naciskał. Dotyczy to zarówno rodzin polskich, jak i ukraińskich, ale z uwagi na barierę językową wobec tych drugich pedagodzy są nawet ostrożniejsi, bo, jak mówią, nie chcą, żeby ktoś „podejmował decyzję, bazując na nieporozumieniu”. Rozmówca „Polityki” zwraca też uwagę na inny aspekt: – Sporo Ukraińców zapisuje swoje dzieci na religię katolicką z pełną świadomością, choć to nie ich wyznanie. Argumentują, że to kolejna okazja do nauki języka polskiego, nieraz też podkreślają, że skoro przyszło im żyć w Polsce, to dzieci powinny poznać dominującą w naszym kraju religię.
– W obliczu wojennego dramatu sprawy światopoglądowe na razie zeszły na dalszy plan, uchodźcy nie mają do tego głowy, brakuje im świadomości polskich przepisów, nie chcą się też narażać na zarzuty „niewdzięczności” – komentuje Dorota Wójcik z fundacji Wolność od Religii, a ks. Jarosław Antosiuk podkreśla: – Dla Ukraińców religia jako przedmiot w szkole to novum, u siebie mają tylko religioznawstwo, które zresztą w Polsce mylą z religią. Trzeba im to tłumaczyć, jak wiele innych przepisów oraz reguł obowiązujących w Polsce, i to jest zadanie na czas po wakacjach.
Skorzystają też polskie dzieci
Według Ministerstwa Edukacji i Nauki od 1 września naukę w polskich szkołach może rozpocząć 400–500 tys. dzieci z Ukrainy, fundacja Transatlantic Future Leaders Forum szacuje, że może ich być 600 tys. (źródło: „Głos Nauczycielski”). Billboardy fundacji Wolność od Religii są opłacone do końca czerwca, ale po wakacjach szykuje szeroko zakrojoną akcję informacyjną promującą równość w szkole i chroniącą uczniów przed, jak to nazywa, religijną indoktrynacją.
Dorota Wójcik: – Chcemy doprowadzić do symbolicznej zmiany oświatowego formularza, żeby nie było w nim gotowego zapisu o wyborze religii katolickiej, pod którym rodzic lub opiekun mają się tylko podpisać, lecz wykropkowane miejsce do wpisania wybranego wyznania albo zajęć z etyki. Skorzystają na tym dzieci uchodźcze, ale i polskie.